niedziela, 9 listopada 2014

Inowrocław - tężnie po raz pierwszy


I jeszcze jedno miasto na niedzielny wypad - Inowrocław. Można połaczyć wypad do Bydgoszczy czy Torunia  z wizytą w tężniach inowrocławskich. My pojechaliśmy jak zwykle na niedzielną kawe i spacer. Kierowalismy się znakami 'Inowrocław Uzdrowisko' i trafilismy prosto do spokojnej i uroczej części miasta. W jendej z uliczek zostawilismy samochód i ruszylismy w kierunku tężni.


 
Droga wiedzie przez Park Zdrojowy. Mijamy budynki uzdrowiska z historią sięgającą 1876 rku, kawiarenki i otacza nas błogi spokój . Ruch zaczyna się dopiero w okolicach stawu tuż przed solankowmi tężniami.
Tężnie inowrcoławskie zostały oddane do użytku w 2001 roku. To jeden zniewielu takich obiektów w Europie. Mają 9 metrów wysokości i 320 metrów długości. Składają się z dwóch wieloboków połaczonych ze sobą. Na górze znajduje się na całej długości taras, z którego oczywiście korzystamy. Zasada działania tężni jest prosta ; na gałęzie tarniny od góry pompowana jest solanka, która swobodnie opadając odparowuje, tworząc wokół aerozol. Powietrze wokół tężni ma specyficzny, trochę morski zapach. Nie wiem czy dzieki działaniu solanki, czy po prostu spokój tego miejsca, można się tutaj odprężyć.


Teściowa
W poblizu tężni jest siłownia zewnętrzna, duzy plac zabaw dla dzieci oraz park linowy. Dla każdego coś miłego.




Na kawę udajemy się do nowego, oddanego w 2013 roku do użytku Domu Zdrojowego i Palmiarni. Obiekt jest bardzo nowoczesny. Wstęp do Domu Zdrojowego jest darmowy, do palmiarni dodatkowo płatny. Na ławeczce przy fontannie siedzi starsza pani , to pomnik ... teściowej. Towarzyszy jesj złośliwy piesek i oczywiście turyści , każdy chce mieś zdjęcie z milczącą teściową :-)

środa, 5 listopada 2014

Bydgoszcz - miasto na wodzie


Wracam do cyklu weekendowych wypadów w niedaleką okolicę. Niedaleko od Wielkopolski są Kujawy. Dzisiaj zapraszam na kawę do Bydgoszczy.
Wielokrotnie przejeżdżałam przez to miasto w drodze nad morze. Postanowiłam w końcu je zobaczyć. To miasto, które , tak jak Toruń, świetnie wykorzystuje pieniadze z EU. Na rewitalizację starego miasta, a w zasadzie jego wodnej części, władze mają doskonały pomysł.
Zostawiamy samochód nad brzegiem Brdy, dosłownie obok mostu Sulimy -  Kamińskiego. Pierwsze co przyciągnie naszą uwagę to oczywiście  linoskoczek wysoko nad nurtem rzeki.

To centrum miasta, wierzcie mi !
Jest wcześnie rano, niedziela , zwabieni muzyką orkiestry dętej idziemy na rynek. Jest olbrzymi i dośc pusty. I rzeczywiście gra orkiestra wojskowa, uswietniając jakies koscielne święto. Mimo wczesnej pory, już funkcjonuje kilka ogródkowych kawiarenek i nie ma za wiele wolnych stolików. Bydgoszczanie są widocznie towarzyscy .
Wracamy kawałek po śladach i idziemy w kierunku Wyspy Młyńskiej. Tu to już czyste fajerwerki wrażeń. Wszędzie płynie z wiekszym lub mniejszym szumem woda.

wtorek, 14 października 2014

Ślęża - Śląski Olimp na weekend

Ślężą to bardzo charakterytyczna górą, która przyciąga mój wzrok za każdym razem gdy znajduję się w okolicach Wrocławia. Samotny, rozległy stożek góruje nad Równiną Śląską. Góra ta była miejscem kultu słońca już za czasów neolitycznych. Oznaką tego są pochodzące z 700 do 400 lat p.n.e. kamienne rzeźby - Niedźwiedż, Panna z rybą, Grzyb.  Postanawiamy pojechać tam na weekend. Nocujemy w Domu Turysty "Pod Wieżycą', do którego dojeżdżamy samochodem.


Pogoda jest taka sobie. Pochmurno i wilgotno, po przejściu obfitych opadów deszczu. Mimo, że na szlaku błoto, ruszamy żółtym szlakiem na szczyt Wieżycy. Dochodzimy do masywnej wieży widokowej zbudowanej w latach 1905-1907. W zamglonym lesie dębowym kamienna wieża robi ponure wrażenie. Poniżej szczytu Wieżycy są relikty kamiennego wału kultowego.
Idziemy dalej , pogoda się poprawia i już w całkiem ładnej pogodzie dochodzimy do szczytu Ślęży. Rozległy teren zajmuje obecnie , górujący nad wszystkim przekaźnik TV, budynek Domu Turysty, kamienny kościół oraz wieża widokowa.







 

piątek, 10 października 2014

Szczawno Zdrój urocze uzdrowisko k. Wałbrzycha i Książa

Jest taka piękna jesień, że trudno usiedzieć w domu. Weekend spędziliśmy więc w okolicach Wałbrzycha w Szczawnie Zdroju. Miasteczko ma spory potencjał i piękną historię , związaną z właścicielami pobliskiego Książa - rodziną Hochbergów.
Szczawno jest uzdrowiskiem, malowniczo położonym , ze śladami dawnej świetności w postaci wielu willi.
Przekonałam się, że nie wszędzie mile widziani są goście na jedną noc weekendową. Ale udało się.
Zamieszkaliśmy w hotelu Joanna i chyba po raz pierwszy polecę jakieś miejsce noclegowe :) Bardzo przestronne pokoje, miła, uśmiechnięta , życzliwa obsługa i bardzo dobre jedzenie. Ulica Kasztanowa zasługuje na swoją nazwę; nazbieraliśmy sporo kasztanów.

Pijalnia Wód Mineralnych

niedziela, 14 września 2014

Ustroń - Wisła - Równica i Barania Góra z kaskadami Rodła

Jesteśmy w Wiśle na krótkim urlopie. Po przejściu szlaku z Czantorii do Wisły Głębce czas na coś znacznie spokojniejszego. Wybieramy spacer na Równicę z Ustronia Zdroju , zajmie nam to ok 1,5 godziny.

Miejsce kultu protestanckiego
Równica to taka góra, na którą wjeżdża się samochodem lub autobusem.
Jest bardzo zagodpodarowana . My jednak idziemy na górę szlakiem ze Zdroju, który biegnie przez bukowy las, szeroką polną drogą, przechodzacą w wygodną ścieżkę. Niedaleko szczytu wychodzimy na miejsce nabożeństw protestanckich. To miejsce w lesie wybrano w czasie przesladowań innowierców, a nabożeństwa odbywają się tutaj do dziś. Spędzamy tutaj chwilę, odpoczywjąc po podejściu na górę.



sobota, 13 września 2014

Ustroń - Wisła Głównym Szlakiem Beskidzkim przez Soszów i Stożek

 Zatęskniłam za Beskidami. To moje ulubione polskie góry. Lubię rozległe widoki na sąsiedujące ze sobą beskidzkie pasma górskie. Zalesione, zmieniajace kolory w zależności od pory roku, łagodne szczyty i rozległe doliny.
Beskidy są zurbanizowane, a jednocześnie dzieki swej rozległości mniej okupowane przez turystów. Umówmy się - gdy wybierzemy się tutaj poza sezonem.
Wedrując z dzieckiem wybieram głowny szlak, wiodacy od schroniska do schroniska, Zbieranie pieczątek,a d la chętnych także punktów GOT  Górska Odznaka Turystyczna, jest bardzo motywujace.
Ruszamy w Beskid Śląski. Jedne z moich ulubionych szlaków to ten wiodący z Ustronia Polany przez Czantorię - Soszów- Stożek do Wisły Głębce.

Nie jestem ortodoksem i korzystam z udogodnień, więc na Czantorie wjezdżamy kolejką. I od razu korzystamy z pierwszej atrakcji - toru saneczkowego. Zjazd w metalowej rynnie z TAKIM widokiem to duża przyjemność.

sobota, 6 września 2014

Toruń - wyluzowane miasto

Po 20 latach pojechałam do Torunia i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak to miasto wypiękniało! Starówka, bo to nas przecież najbardziej interesuje, jest odnowiona i ma sporo do zaoferowania.
Oczywiście przede wszystkim odwiedzamy Rynek, gdzie w informacji turystycznej dostaliśmy mapki i foldery. Spotykam tu kilka wycieczek. Kazdy chce odwiedzić miasto Kopernika. W zasadzie do końca nie wiadomo , czy Mikołaj Kopernik tu się urodził, ale na pewno mieszkała tu jego rodzina. Ojciec był w tym mieście ławnikiem. W muzeum Kopernika można się doweidzieć wiele o rodzinie astronoma. Byli to ludzie bogaci, związni od pokoleń z kościołem. Dzięki temu geniusz mógł się kształcić i rozwijać, bo kogóż innego w średniowieczu stać było na zagraniczne studia ?

niedziela, 31 sierpnia 2014

Gąsawa – Biskupin – Wenecja – Zaurolandia

Jedziemy na weekend nad jezioro !
Wybieram okolice Gąsawy i Żnina. Można tu znaleźć miejsca noclegowe np. w agroturystykach. Teren jest bardzo zróżnicowany. Są tu duże jeziora rynnowe, leśne uroczyska ,a przede wszystkim – pola, wśród których ciągną się kilometry mało uczęszczanych dróg. Gąsawa leży na szlaku piastowskim. Jadąc drogą krajową nr 5 mijamy duży jaśniejący bielą pomnik Leszka Białego. Piastowskiego księcia krakowskiego, który tutaj został zamordowany podczas zjazdu książąt piastowskich. To długa i skomplikowana historia związana z podziałem dzielnicowym. W okolicy mamy kilka szlaków pieszych i rowerowych. Najciekawsze miejsca, które polecam odwiedzić , poza plażą nad jeziorem oczywiście, to : Biskupin, Wenecja i Zaurolandia w Rogowie.
  Biskupina nikomu przedstawiać nie trzeba. Ciągną tu autokary wycieczek szkolnych. Jednak zwiedzanie go na własną rękę ma o wiele więcej uroku. Do dyspozycji zmotoryzowanych jest duzy parking. Zostawiamy tutaj auto. Mijamy małe bistra i budki z pamiątkami, kupujemy w kasach bilet i zaczynamy zwiedzanie. Przechodzimy przez tory kolejowe i wchodzimy do parku archeologicznego. Po lewej mamy budynki z wystawami stałymi i sezonowymi. Miejsce obowiązkowe do odwiedzenia. Jest tu imponująca wystawa japońskich figurek majolikowych. Po prawej – drewniany budynek z chruścianym płotem, na którym suszą się garnki i kosze.



wtorek, 5 sierpnia 2014

Salzburg

Będąc w Salzburgerland nie można pominąć stolicy tego landu – Salzburga.
Pogoda w dzień naszego wyjazdu do Salzburga była pochmurno-parna. Pojechaliśmy do Salzburga przez Bad Reichenhal czyli przez Niemcy, bo bliżej niż przez Austrię.
Do centrum miasta dość długo się snuliśmy, bardziej na wyczucie niż za znakami. W końcu udało nam się dostrzec kierunek na Ogrody Mirabel i tam się zatrzymaliśmy. Na pewno są tańsze parkingi, bo ten był naprawdę drogi.


środa, 23 lipca 2014

Salzburgerland - BadGastein

Kolejka na Stubnerkogel
Badgaetein to jedna z bardziej zurbanizowanych dolin, jakie odwiedzilismy. Wjeżdża się do niej przez długi tunel. Na początku po lewej stronie jest zamek, któr można zwiedzić. Dolina ma ok 20 km. Na jej końcu znajduje się jeden z najwiekszych austriackich kurortów-uzdrowisk. Już cesarz Franciszek przyjeżdżał tu do wód. Przez srodek miejscowości Badgastein płynie rzeka, gdzie wdoa spada w dół wysokimi kaskadami.
Platforma widokowa w chmurach...


Ale my wjeżdżamy na parking przy kolejce na Stubnerkogel. Jest ciepło, ale chmury wiszą nisko. Liczymy się z kiepska widocznością, raczej Grossgloknera dzisiaj nie zobaczymy.

Na kartę Salzbueską jedne wjazd mamy gratis. Gratis jest również parking dla korzystających z kolejki.
Więc tak wyglądają Alpy, gdy nic nie widać ? :)


poniedziałek, 21 lipca 2014

Austria - Maria Alm, Dienten i WeissSee


No i wracajmy w góry. Cały czas kręcimy się po Wysokich Taurach, ale wypada tez odwiedzić okolice Maria Alm
Tam z resztą mieliśmy być w pierwszej wersji zakwaterowani. Całe szczęście, ze tego nie zrobiliśmy. Coraz bardziej doceniam centralne położenie naszego pensjonatu. Łatwo i bez szwanku dla samochodu można się wydostać i przemieścić między różnymi ciekawymi punktami.
W Maria Alm zatrzymujemy się po to , by dojść do ładnie położonego kamiennego kościółka z najwyższą w Austrii wieżą. Jest potworny upał więc z przyjemnością zanurzam się w ciemnym wnętrzu tego przybytku. Jest niedzielne popołudnie, cisza i spokój. Robimy zdjęcia, ale naszym celem jest Dienten.


Znów karkołomny wjazd i zjazd. Tam nie ma w zasadzie innych J Dojeżdżamy do cudownie położonej w regionie Hochkonig miejscowości. Gdyby nie ten potworny upał! Na wielopoziomowym parkingu przy informacji turystycznej parkujemy auto i spacerkiem, robiąc wiele zdjęć idziemy do kolejki krzesełkowej na górę. Wchodzenie w tym upale nie ma najmniejszego sensu, zwłaszcza gdy widzimy jak stromo zaczyna się podejście. Za darmola, tzn na kartę wjeżdżamy na górę a tam widok na Alpy Berchtesgadeńskie, raj dla oka. Oprócz widoków górskich, mała kapliczka nad stawem i




niedziela, 20 lipca 2014

Salzburgerland - Doliny Habachtal i Rauris

Przyjechaliśmy w Alpy nie tylko pozwiedzać, ale i troszkę pochodzić. Wybraliśmy dolinę w okolicach Neuekirche, bo widzieliśmy ją z Wildkogla –Habachtal oraz Rauris, ze względu na dużą ilość atrakcji, którą oferuje w ramach karty salzburskiej.
Ruszamy do doliny Habachtal. Pomysły na wędrówki znalazłam w mapce do wędrówek pieszych dostępnej w IT, za darmo. Podjeżdżamy do miejscowości o tej samej nazwie i suniemy wąziutką drogą w górę, między uroczymi pensjonatami, jak z pocztówek :)
Dojeżdżamy do parkingu, który mieści się na samym końcu wsi. Coś nam tu jednak nie pasuje i orientujemy się, że parking, o który nam chodzi, jest wyżej i prowadzi do niego droga przez mostek w prawo. Zbieramy się i jedziemy. Droga jest jeszcze węższa, dość płaska, wkrótce przechodzi w szutrówkę z małymi miejscami na mijanie się.
Po kilku kilometrach (zaoszczędzonych na podchodzeniu) docieramy do definitywnego krańca i parkingu. Parking jest płatny, 3 EURO za dzień. Jest parkometr (!) i pan pilnujący, u którego można dostać informatory i mapki. Jest też ładna toaleta. Pełna kultura, nikt nie szuka ustronnego miejsca w krzakach.

Podchodzimy do tablicy z mapą doliny i rozłożeniem schronisk po drodze. Są tu trzy hute . Dzięki górskim taksówkom (!) , można sobie skrócićdrogę, podjechać dość wysoko i iść pieszo tylko przez najwyższą częśćdoliny. Jest gorąco, ruszamy szeroką drogą, mozolnie pod górę.Cały czas towarzyszy nam rwący górski potok. Ciszy tu nie ma.
Mijająnas na trasie może 3 busy-taksówki. Podziwiam tych kierowców! Po godzinie mozolnego drapania się pod górę, stale pod górę ,dochodzimy do pierwszego schroniska… . I całe zmęczenie mija. Otwiera się przed nami panorama doliny…



czwartek, 17 lipca 2014

Salzburgerland - droga pod Grossglockner

W Austrii nikt nie może być pokrzywdzony. W góry można wjechać górską taksówką, jeśli nie masz sił. Możesz skorzystać z kolejki, gdy nie masz czasu. Możesz pójść na plac zabaw i kąpielisko , gdy masz dzieci. A gdy masz  samochód, z którego nie chcesz wysiadać – jedziesz na Glosglockner AlpenStrasse.
Wjazd na tę drogę jest bardzo dobrze oznakowany.  Na bramce opłat dostaliśmy mapkę i opis po polsku, opłata 30URO normalna cena 34 EURO. Ostatnia stacja benzynowa jest sporo przed bramkami.
No i zaczyna się. Na początek jest dość stromo i długo pod górę. W zasadzie ten początkowy odcinek jest najgorszy i podczas wjazdu i , nawet bardziej, podczas zjazdu.



Na trasie jest spory ruch, ale bez szaleństwa. Jest bardzo dużo miejsc do zatrzymania się i 12 miejsc z dużym parkingiem, niektóre z nich z toaletami lub restauracjami.
Widoki – piękne! Droga nie jest jednak jednostajnym podjazdem na 2480 metrów do Grossglockner i lodowca Pasterze. Najpierw podjeżdża się na 2480 i to jest ten karkołomny zjazd/wjazd. Później jest znów w dół, przejazd na południową stronę pasma górskiego i wjazd pod górę, już z widokiem na szczyt Grossglocknera. Na końcu czeka nas niespodzianka – 3 piętrowy parking. Darmowy oczywiście.
Zostawiamy samochód i idziemy podziwiać widoki. Ludzi sporo. Jest duży sklep z pamiątkami. Ceny są
 
 
 tam przystępne. Np. dzwonki i niektóre koszulki były tam sporo tańsze niż na dole.
Tymczasem rozkoszujemy się widokiem i świstakami. Maluchy chodzą sobie po stoku poniżej tarasu widokowego i niewiele sobie z ludzi robią. Zjadają rzucane im kąski.
Nie mieliśmy w planach schodzenia na lodowiec, ale widok jest tak pociągający, że po chwili wahania idziemy na dół. Dzięki karcie za 10 EURO rodzinnie zjeżdżamy na dół. To dopiero mały, ale najbardziej stromy, fragment zejścia na lodowiec.

środa, 16 lipca 2014

Austria Salzburgerland dla początkujących

Dojazd do Austrii własnym samochodem zajął nam przeszło 10 godzin. Jechaliśmy przez Niemcy, autostradami , w niedzielę, więc nie było problemu, raczej pustawo.

Tłum , tłok i korki dopadły nas w okolicach Monachium i opuściliśmy je dopiero w Bad Reichenchal, skręcając na lokalną drogę prowadząca do Zell am See.
Na pierwszej stacji kupiliśmy winiety, na dwa tygodnie to koszt 20 EURO.
Na bazę wybraliśmy sobie to miasteczko, ze względu na atrakcję i dostępność. Nocleg z wyżywieniem, śniadania i tzw. obiadokolacje, wykupiliśmy przez Neckermana ze względów poza merytorycznych J Raczej po raz ostatni. Okazało się bowiem, że miejscowość ma z Zell am See wspólne tylko .. see , a do Zell jakieś 6 km, wokół jeziora. W pensjonacie, który rzeczywiście leżał nad samiutkim jeziorem, a jadalnia i taras wręcz w jeziorze, nie znajduje nic godnego polecenia.





sobota, 12 lipca 2014

Bastei – Szwajcaria Saksońska z wody i z góry

W maju okolica między Stolpen i Bastei przepięknie mieni się kolorem żółtym i zielonym. Kwitną rzepaki, zielenią się łąki, a pośród tego ogromne piaskowe ostańce. Jadąc trasą z Polski do Bastei (najpierw autostradą z Jędrzychowic, obok Bautzen, obok Stolpen, który opisałam tutaj Stolpen zamek chrabiny Cosel , Bischofswerda do Lohmen) najpierw widzimy jak okiem sięgnąć pod widnokrąg zanurzone w słońcu  i porannej mgiełce skały jak okręty lub wyspy. Robi to kolosalne wrażenie. Im bliżej skał zmienia się widok; teraz mamy przed sobą jasnoszare piaskowce jakby na wyciągnięcie ręki. Droga biegnie płaskowyżem, co daje piękną perspektywę.
        Zostawiamy auto na parkingu i dalej idziemy pieszo przez las. Równolegle z nami posuwają się wozy konne , taka swojska zakopiańska atmosfera  Nie będę ukrywać, że w tym miejscu spotykamy tłumy turystów, starszych ludzi. To sobota, może dlatego? Za chwile dochodzimy do kas biletowych, barów i restauracji. Przechodzimy obok i stajemy na tarasie widokowym nad Łabą.


Zoo Safari w Dvur Kralowe

Z jednodniowych wycieczek do Czech, podczas pobytu w Korlinie Kłodzkiej polecam jeszcze jedno miejsce - Zoo Safari w Dwur Krlowe. To miasto leży ok 50 km od Kudowy Zdroju.
Zoo leży na bardzo dużym, pagórkowatym obszarze. Na jego terenie znajdują się duże wybiegi z całymi stadami, a nie pojedynczymi sztukami, zwierząt. Duże wrażenie robi, położony nad jeziorem , wzniesiony teren na którym żyją zwierzęta kopytne różnych gatunków, prawie jak na prawdziwym safarii :)




piątek, 11 lipca 2014

Adrspach i Hvezda - Czeskie Skalne Miasto

Z jednodniowych wypadów za granicę mogę śmiało polecić czeski Adspach, skalne miasto leżące w okolicach Teplic i Novego Mesta nad Metui. Można tam pokjechać zarówno będąc w Karkonoszach jak i w Górach Stołowych. W Adrspachu byłam 2 razy, z małym i trochę większym dzieckiem. Samochodem bez problemu , przez przejście graniczne w Słonem , dalej przez Nachod, Teplice nad Metui, lokalnymi drogami, przez  zagubione w górach wsie do Adrspachu.
W okół jest wiele skalnych miast. Skalne ściany piętrzą się to tu, to tam wśród drzew. Adrspachskie Skalne Miasto jest bardzo przyjazne. Duże, płatne symbolicznie, parkingi dla zmotoryzowanych znajdują się tuż przy wejściu.
Zaraz za wejściem dochodzimy do turkusowego jeziorka.

czwartek, 10 lipca 2014

Kreta - okolice Heraclionu, Knossos i Spinalonga

Fontanna w Heraclionie
Kreta wschodnia jest zdecydowanie bardziej wykorzystywana turystycznie, niż Kreta zachodnia. Ta część wyspy to przede wszystkim stolica - Heraklion. Ma zdecydowanie bardziej 'wielkomiejski' charakter niż np. Chania po wschodniej stronie.
Podczas spaceru po okolicach portu nalezy odwiedzić Kasteli lub inaczej Wieżę Lwa, jedno z głównych umocnień portowych. Spcerując główną ulicą starówki kreteńskiej stolicy w oczy rzuca się Miejsca Sala Konferencyjna w stylu weneckich loggi oraz kościól św Tytusa , także zbudowany przez Wenecjan.

piątek, 4 lipca 2014

Kreta - Balos , Gramvousa, Elafonisi

Oryginalny wystrój tawerny
Dzisiaj taka piękna pogoda, prawie grecki upał. Wróćmy na chwilę na Kretę, Kretę zachdonią. Pojechalismy tanm w szóstkę, na wczasy zorganizowane. Mieszkaliśmy w hotelu kilka kilometrów na zachód od Chanii.

Kreta zachodnia jest  mniej wyeksploatowana turystycznie od wschodniej. Przewazają tu pensjonaty nad hotelami, sporo tu wolnej przestrzeni. No i są tu góry Lefka Ori.
Wypożyczylismy sobie samochód i pojechaliąmy na południe, na plażę Elafonisi. Po drodze odwiedzilismy grotę św Zofii. Mozna sobie w niej pochodzic, porozglądać się, zrobić zdjęcia. Jadąc dalej pomyliliśmy drogi. Wylądowaliśmy w cichej , małej miejscowości, gdzie budziliśmy

środa, 2 lipca 2014

Teneryfa - Loro Parque i Siam Park

Na Teneryfę poleciałam z dzieckiem w kwietniu, na Wielkanoc. Pogoda wymarzona, temperatury oscylujące wokól 25 stopni. Słonecznie, Atlantyk ok 18 stopni i chętnych do kapieli morskich nie brakowało. Byłysmy oczywiście na południu wyspy, w Los Crystianos w okazałym czterogwiazdkowym hotelu. Wyzywienie, w porównaniu do Grecji, luksusowe :)
Loro Park to zoo i oceanarium w jednym. Uważam, że nie można go pominąć chociażby dla niezwykłych pokazów delfinów i orek. Te ostatnie, po wypadku z treserem, budzą obecnie powszechny respekt a nawet strach. W pokazie, który widziałam, żaden z treserów nie wskakiwał ochoczo do basenu. Co innego delfiny, tam szaleństwo w wodzie było powszechne. W ich basenie wylądowało nawet dziecko na łódce, ciągniętej przez delfiny.Nasz film z pokazu tresury delfinów i orek


wtorek, 1 lipca 2014

La Gomera - stąd wyruszył Kolumb

Mam szczególny pociąg do odwiedzania wysp. Tworzą niewielką, zamkniętą całośc, z punktu widzenia turysty są do ogarnięcia w krótkim okresie czasu. I każda jest inna.
Gomera to druga od końca pod względem wielkości wyspa w archipelagu Wysp Kanaryjskich. Z Teneryfy dostaniemy się tu w 40 min wodolotem lub 1,5 godziny promem.



Na wycieczkę na Gomerę ruszylismy z piskiem opon sprzed hotelu jeepami. Pogoda piękna, gorąco mimo, że to połowa kwietnia . Rozpoczynają się święta Wielkanocne, na pólnoc wypy, do Los Cristianos przyjechały tłumy Hiszpanów. Stoimy w korku przed przystanią promową, czekamy smażąc się już w krytych plandeką jeepach, mimo, że szczelne one zupełnie nie są. Wyodne takze nie ;)




Chalkidiki - klasztory Meteora i Filip Macedoński


Będąc w Afithos na Chalkidiki wybrałam wycieczkę najbardziej męczącą i najpiękniejsza– do klasztorów Meteora. Z naszego hotelu to była odległość ok. 350 km , jazdy przeszło 4 godziny autokarem. Jednak na miejscu spędziliśmy dość dużo czasu. Zwiedziliśmy 3 klasztory oraz poszliśmy na greckie specjały w restauracji u podnóża jednego z ogromnych ostańców. W klasztorach przebierano nas w długie chusto-spódnice, żebyśmy swoimi odsłoniętymi kolanami nie kusiły J Dość duże klasztorne budynki, wzniesione na tych niedostępnych skałach imponują. Można zobaczyć ręczne windy, którymi wciągano materiały budowlane i zaopatrzenie do klasztorów. Ogromne beczki, w których przechowywano wodę lub wino.

Chalkidiki - Trójząb Posejdona - Athos

W każdym miejscu, które wybierzemy na wakacje możemy znaleźć coś ciekawego. Także Chalkidiki mają ciekawą historię. W ogóle grecka historia jest podobna do naszej; wciąż ktoś ich najeżdżał, pustoszył ich kraj, brał ich do niewoli lub okupował. Tak było z Turkami, tak było z Włochami. Na skutek tych zawirowań wojennych na terenach dzisiejszej Grecji znaleźli się Turkowie, a w Turcji – Grecy.
 
 
 

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Teneryfa - tydzień na wulkanie

Spędzenie Świąt Wielkanocnych w Hiszpanii to bardzo dobry pomysł. Raz, że pogoda znacznie lepsza niż u nas , a dwa - mają bardzo ciekawe obchody wielkiego tygodnia. Widowiskowe procesje , z figurami lub w przebraniach, z orkiestrami,  prawie w każdym mieście.
Ja w zasdzie uciekałam od świętowania i Teneryfa jest na to miejscem idealnym. Na południu wyspy jest już w kwietniu gorąco i jak zawsze sucho.
 


Tu, na Wyspach Kanaryjskich, ciekawie patrzy się na pola uprawne; na tym samym polu zbiera się , sadzi i kwitną ziemniaki. Taki brak sezonu. Dla turystów również - sezon cały rok.
Lądując na Teneryfie od razu widzę, gdzie jestem - na wulkanie. Żeby było dramatyczniej przewodniczka wyjasnia nam, że statystycznie Teide wybucha średni co sto layt, a ostatni wybuch miał miejsce w ... 1904, więc jesteśmy ,statystycznie, zagrożeni :) Pocieszma się, że erupcja Teide nie wyglądała jak Wezuwiusza , lawa spływa wolno , nie ma gorącej chmury popiołu i gazów, która pokryła Pompeje.
Ja Teide ogldam z daleka. Mozna wjechac na gore, a nawet wejsc w poblize krateru, wymga to zgody wladz parku.

piątek, 27 czerwca 2014

Kefalonia - wyspa bez turystycznego szaleństwa

Na wyspie Kefalonia byłam z jednodniową wycieczką . To najmniej turystycznie eksploatowana wyspa z archipelagu Wysp Jońskich. Wyspa jest górzysta, ale nie skalista. Została najbardziej zniszczona w trzęsieniu ziemi w XX wieku. To stąd większość mieszkańców po tej katastrofie wyemigrowała do Ameryki. Do dziś na stokach widać pojedyncze ściany pozostałe po zburzonych w katakliźmie budynkach. Między nimi ustawione są pszczele ule, w których powstaje niezwykły miód tymiankowy.
 
Kefalonia to wyspa legend o białych dziskich koniach, pojawiających się w porastajacych góry lasach oraz o weżach w klasztorze, wychodzących z ukrycia raz w roku, podczas kościelnego święta.

środa, 25 czerwca 2014

Zakynthos - wyspa żółwi morskich

Zakynthos, zwana także Zante, to malutka grecka wyspa na Morzu Jońskim. Do archipelagu należy jeszcze Korfu i Kefalonia.

Zatoka wraku
 
Wyspy Jońskie zostały w latach 60tych XX wieku nawiedzone przez potężne trzęsienia ziemi. Dlatego nie ma tu zbyt wielu zabytkowych budowli, miłośnicy antyku nie mają tu czego szukać. Wielu mieszkańców po tej apokalipsie wyemigrowało.
Wyspa Zante to wyspa turystyczna, z najbardziej charakterystycznym miejscem tzw. Zatoką Wraku, do której lokalne biura podróży oferują wycieczki zarówno od strony lądu jak i morza.

niedziela, 22 czerwca 2014

Słowacki Raj - przyjemny spacer po drabinach

Dzień wstał duszny i pochmurny, nad Tatrami gęste chmury, więc jedziemy na poudnie do Słowackiego Raju. Nie mamy rozeznania, więc zaczynamy od informacji turystycznej w Spiskiej Nowej Wsi. Bardzo ładne miasto. Pani w informacji podajc mapę informuje, że na przejście głownej atrakcji, Przełomu Honradu, to jest za późno, ale spokojnie możemy przejśc wąwóz Sucha Bela. Wracamy po sladach i skręcamy na drogę do miejscowości Podlesok. Ogromny parking na łąkach zajety jest w malutkiej części. Widzimy, że miejsce jest popularne wśród polskich turystów.
Kupujemy bilety i zmierzamy do wejścia, Przy pierwszych drewnianych podestach spotykamy polską rodzinkę w obuwiu typu klapki, meska część z piwem w ręku zastanawiających się jak stąd wyjść.
W wąwozie jest duszno i bardzo wilgotno. Tam gdzie szlak biegnie po śliskich skałach trzeba bardzo uważać. W przeważającej części idzie się po drewnianych pomostach, wyglądajacych jak przewrócone drabiny o szerokich szczeblach, przymocowanych do skał. W dole płynie rzeka, która ten wawóz wyżłobiła.


piątek, 20 czerwca 2014

Tatry Słowackie - w Dolinie Stroleśnej kozice mi z rąk jadły

Dolna Staroleśna
      Ostatni dzień w Tatrach Słowackich przeznaczamy na Dolinę Stroleśna. Jest najbardziej dzika i .. posępna. Coś w tym jest. Pogodę mamy w tym dniu specyficzną; na dole świeci słońce , nad szczytami Tatr wiszą chmury.
      Jedziemy do Smokowca wcześnie, łapiemy kolejke na Hrebieniok o 8:30. Później spacerek do Chaty Reinera . Poprzednio odbijalismy w prawo, szlakiem czerwonym do Chaty Zamkowskich i teraz także większość turystów idzie w tamtą stronę. My idziemy prosto, szlakiem niebieskim. Mijamy dosłownie kilka osób, w tym jednego tragarza z nieludzko obciążonym nosidłem na plecach. Jest chłodno, mamy kijki, więc drogi nam ubtwa dośc szybko.
     Na początku szlak jest nudną ścieżką wśród drzew i kosówki, mozolnie pnącym się pod górę. Po 1,5 godzinie dochodzimy do miejsca, gdzie zaczyna się strome podejście do górnej części doliny. Idziemy po nierówno rozmieszczonych jamiennych stopniach. Cały czas towarzyszą nam pogwizdywania świstaków, a gdy zatrzymuję się na odpoczynek dosłownie nad moją głową pojawiaja się dwa łebki kozic. Są ciekawskie i spokojne, bo cóż możemy im zrobić, gdy bezpiecznie stoją wysoko na skałach?

czwartek, 19 czerwca 2014

Tatry Słowackie - Szczyrbskie Pleso i Dolina Mięguszowiecka

Wybieramy kolejną dolinę – Mięguszowiecką z jej Hińczowymi Stawami. Jedziemy do Szczyrbskiego Plesa. Samochód zostawiamy na dużym, płatnym parkingu przy kompleksie sportowym i idziemy nad jezioro.

Szczyrbskie Pleso
 
Byłam tu już kiedyś i wówczas otaczające Szczyrbskie Jezioro szczyty zrobiły na mnie większe wrażenie J Idziemy czerwonym szlakiem wokół jeziora i dalej do Popradzkiego Plesa. Droga jest szeroka, wygodna i dość ludna. W zasadzie to taki spacerowy trakt w kurorcie.

Przy Popradzkim Plesie
 
    

Do Popradzkiego także wiedzie droga asfaltowa, dal mało wytrwałych. Na ławkach przed schroniskiem siedzi sporo ludzi. Odwiedzamy wszystkie budynki nad Popradzkim Jeziorem, idziemy kawałek w prawo i znajdujemy na kawałku plaży ławeczkę. Nasyciwszy oczy widokiem Popradzkiego zostawiamy dziecko przed schroniskiem i ruszamy w górę na niebieski szlak do Hińczowskich Stawów.
                Przewidziany czas przejścia 1,5 godziny w jedną stronę. Moim zdaniem czas jest nieoszacowany. Stosunkowo szybko dochodzimy do rozwidlenia szlaków. Czerwony odbija w prawo , pod Rysy, a my idziemy prosto. Szlak cały czas się pnie. Im wyżej i bliżej pod Mięguszowieckie tym wiatr się wzmaga i robi się chłodniej. Co rusz mamy nadzieję, ze podejście zaraz się skończy , ale za pokonanym wzniesieniem wyłania się następne.
Dolina Mięguszowiecka
       


Tatry Słowackie - Dolina Wielicka i Jaskinia Bielska

     Kolejny gorący dzień, lekko osłabieni , wybieramy krótki spacer dnem Doliny Wielickiej do schroniska Śląski Dom. Do schroniska tego biegnie droga jezdna, więc na końcu nie spotkamy schroniska tylko prawdziwy hotel.
 

          My jednak ruszamy z Tatrzańskiej Polanki. Samochód można zostawić przy drodze, jest tam kilka miejsc parkingowych, a jeśli tam zabraknie miejsca, to można poniżej torów kolejki znaleźć parking przy przystanku autobusu. Ja właśnie tam zostawiłam samochód i ruszyłam w poszukiwaniu sklepu w górę miejscowości. Mimo, ze dopiero 9. upał daje się już mocno we znaki, a sklepu… nie ma. Mimo braku zapasów wody ruszamy na zielony szlak. Szlak przebiega w poprzek serpentyn asfaltowych. Niestety, stok jest porośnięty niewielkimi drzewkami jarzębiny i brzozy i krzaczkami. Osłonięci od wiatru ale nie ocienieni pocimy się na podejściu. Po półgodzinie w końcu dochodzimy do lasu. Bark wody dał już nam się mocno we znaki , więc z nadzieją słuchamy dochodzącego gdzieś poniżej szumu wody. Wkrótce dochodzimy do strumienia i wbrew wszelkim zasadom pijemy prosto ze strumienia.

wtorek, 17 czerwca 2014

Tatry Słowackie - Dolina Pięciu Stawów Spiskich

Pierwszy spacer do Zielonego Stawu Kiezmarskiego nie był męczący, nawet dla przeciętnych górskich łazików. Drugą dolinę do odwiedzenia wybieramy do Pięciu Stawów Spiskich , do schroniska Chata Tery’ego . Samochód zostawiamy w Starym Smokowcu i kolejką wjeżdżamy na Hrebieniok, oszczędzając sobie podejścia 200 metrów w pełnym słońcu po gołym stoku.
Przez Dolinę Zimnej Wody

Chata Tery'ego
      Od stacji kolejki ruszamy najpierw zielonym szlakiem, by zahaczyć o pobliskie schronisko . Dalej przy wodospadach Zimnej Wody zatrzymujemy się na kilka zdjęć, później przy Reinerowej Chacie krótki posiedz na batonika i już ruszamy czerwonym szlakiem w kierunku schroniska Zamkowskiego. Jest naprawdę gorąco, na szlaku całkiem sporo osób (?) . Droga przewidziana jest na 1 godzinę, ale ze względu na upał i mozolne podejście nam zajmuje to 1,5 h. W schronisku sporo ludzi, ale wolny stolik i ławki się znajdą. Wypiliśmy już prawie całą taszczoną e sobą wodę. Uzupełniamy zapasy, pijemy i jemy słodycze, bo sił nam na podejściu niespodziewanie ubyło.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Tatry Słowackie dla średnio zaawansowanych- Dolina Kiezmarska

Dolina Kiezmarska - od Matlar- Dolina Zielona Kiezmarska - Schronisko przy Zielonym Stawie Kiezmarskim - Biały Staw
Na początek naszego pobytu na Słowacji, na pierwszy spacer, wybieramy Dolinę Kiezmarską. Szlak do Zielonego Stawu Kiezmarskiego przewidziany jest na ok. 3 godziny. Ruszamy z parkingu przy przystanku Matlary. Stoło tam kilka samochodów, ale na szlaku wkrótce zostajemy sami.  Droga jest szeroka, kamienista i cały czas lekko pnie się w górę.Kijki są bardzo pomocne . Cały czas idziemy przez las, a towarzyszy nam szum górskiego strumienia. Dzień jest pogodny i ciepły w pierwszej połowie sierpnia 2013 r. Dopiero po 2 godzinach dochodzimy do miejsca, gdzie zaczynają się bardziej rozległe widoki, w zasadzie już na otoczenie Zielone Stawu. Po chwili pokazuje nam się budyneczek schroniska, w dole pod nim szum turbiny prądotwórczej, a za nim widok na potężne ściany Kiezmarskiej Kopy, Kiezmarskiego Szczytu, Łomnicy, Durnego, Baranich Rogów , Kołowego i Jastrzębiej Turni.


wtorek, 27 maja 2014

Malta c.d. i Gozo

Widok na Riviera Bay , w tle Gnejna Bay
Kolejny dzień i znów nie jedziemy na Gozo. Wsiadamy do autobusu tym razem w kierunku południowo - zachodnim , na plażę Golden Bay . Nie lubię tych ‘światowych’ nazw. Jedziemy po prostu przez rolnicze tereny do Tuffieha.  Wysiadamy na parkingu przed 3 hotelami. Tak, to wygląda zdecydowanie jak wakacyjny kurort. Kompletna pustka, wysokie nabrzeże, piaszczysta plaża i 3 duże kompleksy hotelowe. Ale jesteśmy przed sezonem, więc plaża nie jest szczególnie zapełniona. Rozkładamy kocyk i plażujemy. Próba wody nie wypada najlepiej. W tej uroczej zatoce dość mocno wieje. Gdy już wygrzejemy się i słońce zaczyna za bardzo nam przygrzewać idziemy na obiad do plażowej restauracji. Ceny niczym nie różnią się od tych w każdym innym miejscu. Porcja makaronu powala! A smak i zapach … mniam. Wszystko świeżutkie, pachnące, doprawione.
   

poniedziałek, 26 maja 2014

Malta - mała wyspa, dużo wrażeń

     3.maja 2014 r. lądujemy na malutkiej wysepce Malta. Witają nas bardzo silne powiewy wiatru, co bardzo czuć w momencie lądowania. Umówiliśmy się z administracja hotelu, że odbierze nas z lotniska i zawiezie do hotelu zaprzyjaźniony kierowca. Kosztowało nas to 20 EURO za całą trójkę. . George zawiózł nas na miejsce w tempie wręcz wariackim! Lewostronny ruch sprawiał, że na rondach dostawałam małego zawału. Ruch w tej części wyspy, mocno zurbanizowaną część jest bardzo dynamiczny. Wypożyczanie auta na Malcie mija się z celem.  Uważam, że autobusy zapewniają dobrą komunikację prawie na całej wyspie. Film z pobutu na Malcie
 
Mdina
      Nocleg mamy zarezerwowany w Sliemie, miasto między St Julian's – rozrywkowa część wyspy i Vallettą. Do promenady nad morzem mamy jedną przecznicę, około 200 metrów. Wzdłuż wybrzeża biegnie głowna droga i tam też mamy przystanki autobusowe. Idziemy jednak na spacer promenadą nadmorską w kierunku Valletty. Przede wszystkim chcemy coś zjeść. Natrafiamy na pastizzerię i próbujemy tego lokalnego specjału. Francuskie ciasto jest kruche i tłuste. Po zjedzeniu 3 ciasteczek , po 30 centów sztuka, jesteśmy najedzeni !
      Na Malcie wybraliśmy sobie kilka punktów do zobaczenia i zarezerwowaliśmy trochę czasu na plażowanie. Dowiedzieliśmy się jeszcze przed wylotem, że w Mdinie, dawnej stolicy wyspy w dniach 1-4.maja jest festiwal średniowieczny. Więc naturalnie pierwszym miejscem , do którego jedziemy to Mdina na zachodzie wyspy. Kupujemy w autobusie bilet tygodniowy za 6,50 EURO , bardzo dobrze zainwestowane pieniądze

czwartek, 1 maja 2014

Mierzeja Wiślana -Malbork-Gdańsk-Frombork

To jest mój pomorski trójkąt Malbork-Kąty Rybackie-Frombork. i Gdańsk jako wisienka na torcie.
O Malborku napisałam już w moim blogu www.palaceizamki.blogspot.com. Każdy o Malborku słyszał. Wielu było w nim na szkolnych wcieczkach. Ja odwiedzam go w drodze na Mierzeję Wiślaną. Z autostrady do Gdańska zjeżdżam na węźle Malbork i już od tego momentu czuję się na wakacjach. Ta okolica jest wyjatkowa, po przekroczeniu mostu na Wiśle wjeżdżamy na bardzo szeroką drogę brukowaną! Na poboczu stoją budki lub stragany z owocami i miodem z okolicznych pól i sadów. Wokół w zasadzie same łąki, na których pasą się krowy. Sielsko.

W Malborku skręcam w kierunku Nowego Dworu Gdańskiego. I tu już zdejmuję nogę z gazu nie tylko dlatego, że droga jest wąska :) Jestem na Żuławach. Teren jest rolniczy, duże puste przestrzenie. Zawsze można liczyć na widok bocianów. Na dachach starych domów mają swoje gniazda. Jeszcze gdzieniegdzie stoją typowe dla tych terenów domy podcieniowe. Mam wrażenie, że czas tu się zatrzymał. W Nowym Dworze skręcam na Stegnę. Zaczynają się tereny podmokłe. To w te okolice sprowadzono swego czasu Holendrów do osuszenia gruntów.Mnóstwo tu urządzeń melioracyjnych, rowów, stawów, przepustów. W końcu dojeżdżamy do Rybiny, przejeżdżamy przez most i jesteśmy na Pomorzu. Ale w przeciwieństwie do Pomorza Zachodniegu tutaj nie zaczynają się przed nami pietrzyć z roku na rok wyższe hotele i pensjonaty. Tu nadal przewaga jest kwater prywatnych. Wioski nadal pozostają w części rybackimi wioskami, a infrastruktura turystyczna nie zniszczyała miejscowości i nie zostawia ich po sezonie jak wymarłych miast.

środa, 23 kwietnia 2014

Hala Izerska - syberiada po sudecku

Co można robić będąc w Świeradowie ? Można spacerować po Parku Zdrojowym, pójść do pięknej Pijalni Wód. Można przejść się głównym traktem miasteczka, zasiąść w kilku kawiarniach, barach i restauracjach. Można także wejść wyżej i podziwiać charakterystyczne, stare Izerskie domy.


Można , a nawet trzeba pójść w góry. Od niedawna mamy do wyboru wejść pieszo lub wjechać kolejką na Stóg Izerski. Pójść w drugą stronę na Śępia Górę by podziwiać panoramę Gór Izerskich i Karkonoszy. Ja wybrałam spacer niebieskim szlakiem przez Polanę Izerską na Halę Izerską (Izerską Łąkę) – Izerski biegun zimna.

niedziela, 6 kwietnia 2014

MRU - Międzyrzecki Rejon Umocniony

 


Międzyrzecki Rejon Umocnionoy , a właściwie Ufortyfikowany Łuk Odry i Warty (Festungsfront Oder-Warthe Bogen – OWB), to duży obszar, obejmujący teren między Odrą a Warta. W latach 30-stych Niemcy, planujące atak na Francję, w celu odzyskania utraconej na mocy Traktatu Wersalskiego , Alzacji i Lotaryngii, postanowiły zabezpieczyć swoje wschodnie granice. Chodziło o ewentualne prowadzenie wojny na dwóch frontach.
Trwały prace przy budowie Wału Pomorskiego, Umocnień Odry oraz właśnie OWB. Planowane było wybudowanie tutaj 300 obiektów naziemnych oraz sieci korytarzy łączyących te obiekty. Zreazlizowano je w małym stopniu; ok 30 km korytarzy oraz 100 obiektów naziemnych.

Zwiedzanie z przewodnikiem rozpoczynamy od wizyty w małym budynku muzealnym. Przewodnik jest historykiem, więc naświetla nam całą sytuację po I wojnie światowej. Na ówczesnej mapie widzimy ukształtowanie granic i wrota jakie stanowi ten obszar między  Odrą a Wartą. Brama, która wymaga ufortyfikowania, zabezpieczenia w przypadku wojny. Ostatecznie te zabezpieczenia nie zdały się na nic. No może jako ostoja dla ok. 35 tysięcy nietoperzy :)

środa, 2 kwietnia 2014

Rycerka Górna - z kijkami na Raczę i Rycerzową

Jesień to świetna pora by wybrać się w góry. Tym razem jedziemy na 3 dni w Beskidy. Chodzenie w góry to mój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.

W czwartek po pracy jedziemy samochodem do Żywca. Z Poznania, z powodu dogodnego połaczenia drogowego z Wrocławiem, to czysta …. katorga. Wyjeżdżamy o 14 a we Wrocławiu na pierwszym węźle autostrady jestesmy o 18! Dalej, całe szczęście , jest znacznie lepiej.

Jest przełom września i października, nieprzeciętnie ciepło. W kompletnej ciemnosci docieramy do Żywca, zbiera się na burze, na dworze 17 stopni ciepła, jest duszno. Do Rycerki Górnej , gdzie mamy zarezerwowany nocleg, nawet się nie pchamy. Ledwie znajdziemy nocleg, gdy rozpętuje się nawałnica. Za to ranek budzi nas słońcem, czystym niebem i bardzo rześkim powietrzem. Wstajemy wcześnie i dojeżdżamy do naszego pensjonaciku w Rycerce Górnej. Dojazd to bajka – jedziemy długą beskidzką doliną, sprawdzamy numery domów w Rycerce – 100...200...300.. i gdy prawie dojeżdżamy do naszego 343 to.... koniec Rycerki zaczyna się Rycerka Górna :)
 

Zaraz po zakwaterowaniu bierzemy kijki i ruszamy w góry. Dzisiaj w planie mamy wejście na Wielką Raczę żółtym szlakiem i w zalezności od okoliczności coś zaplanujemy dalej. Jest piekna słoneczna pogoda, po ulewnym deszczu szlak jest dośc miękki, ale nie ma błota. Na podejściu przez

piątek, 28 marca 2014

Mijas - pueblo z duszą


Ostatni dzień spędzamy na plaży. Ok 18 plażowania mamy już dość . Postanawiamy jechać na lotnisko wcześniej i zajrzeć do polecanej przez obsługę hotelu i przewodnik miejscowości Mijas. Na plaży wiatr przyjemnie chłodził, ale na ulicach już tego efektu nie czuć, jest gorąco. Nie mogę się zmusić by wciągnąć na siebie nawet cienkie jeansy, pozostaje w krótkich spodniach. Ruszamy w kierunku Malagi. Do Mijas rzeczywiście jest blisko, wkrótce z A7 odbija droga do położonego w górach białego miasteczka, tyle że droga idzie bardzo stromo w górę. Koniec podjazdu piłujemy już na dwójce, ale nasze „wozidełko” daje radę.

Zostawiamy samochód na skraju miasteczka , bo żal nam siedzieć w środku, gdy wokół biegną wąskie uliczki tego uroczego miasta.


Jest cudowne , jak z bajki! Całe białe domki, z okiennicami, oknami ozdobionymi

czwartek, 27 marca 2014

Gibraltar - skała broniona przez makaki


I nadszedł dzień naszej ostatniej wycieczki po Andaluzji. Zaplanowaliśmy sobie wyjazd do Gibraltaru. Gibraltar to angielska enklawa w Hiszpanii . Jedziemy oczywiście autostradą A7 , a potem AP7, co powoduje, że to 60 km mija błyskawicznie. Płacimy za odcinek  (maj 2013r ) 2,75 EURO. Po drodze kilka razy mijamy reklamę z informacją o możliwości zakupu biletu na prom do Tangeru. Powiało Marokiem. Kierujemy się cały czas na Algaciras. Nigdzie po drodze nie ma kierunkowskazu Gibraltar. W zasadzie ta nazwa pojawia się dopiero po zjechaniu z autostrady A7 w boczną drogę w kierunku miejscowości Line. Skała cały czas bieleje przed nami. Tak na prawdę nie wiemy jak daleko od niej jesteśmy. Wypożyczonym samochodem nie możemy przekroczyć granicy między Hiszpanią a Wielką Brytanią, więc decydujemy się zostawić samochód na parkingu przy marinie. Okazało się, że to dobry pomysł. Za postój całodniowy zapłaciliśmy 5 EURO, a do przejścia granicznego było może z 500 metrów. Przechodzimy przez przejście okazując paszporty. Witają nas mili urzędnicy i oferują darmową mapę Gibraltaru. Pytam jak długo wchodzi się na górę. Pani śmieje się serdecznie ‘Długo’ oznajmia. Wiemy już, że skorzystamy z wjazdu kolejką linową na górę. Kawałek dalej , za przystankiem miejskiego ,piętrowego jak to w Wielkiej Brytanii , autobusu przemili kierowcy busów oferują zwiedzanie skały z 4 przystankami w półtorej godziny. Fajnie, tylko nie do końca jesteśmy pewni, czy ta przyjemność u nich to 115 czy 50! EURO. Rzut oka na mapę z informacją, że długość tego półwyspu to 4 km , więc nie ma o czym mówić – idziemy pieszo. Dziękujemy grzecznie