wtorek, 1 lipca 2014

Chalkidiki - Trójząb Posejdona - Athos

W każdym miejscu, które wybierzemy na wakacje możemy znaleźć coś ciekawego. Także Chalkidiki mają ciekawą historię. W ogóle grecka historia jest podobna do naszej; wciąż ktoś ich najeżdżał, pustoszył ich kraj, brał ich do niewoli lub okupował. Tak było z Turkami, tak było z Włochami. Na skutek tych zawirowań wojennych na terenach dzisiejszej Grecji znaleźli się Turkowie, a w Turcji – Grecy.
 
 
 


Na początku XX wieku nastąpiły wielkie przesiedlenia ludności wyznania prawosławnego z terenów Turcji do Grecji. Wówczas kościół prawosławny oddał swoje ziemie przesiedleńcom. Z tego okresu też na półwyspie Chalkidiki bardzo wiele miejscowości noszących nazwy zaczynające się od Nea (nowa) .

Kościół w Grecji ma obecnie dość silną pozycję, ale nie zawsze tak było – okres kolaboracji z juntą odbił się bardzo negatywnie na jego wizerunku. Popi są jednak znacznie bliżsi świeckim niż nasi księża, bowiem mają rodziny. Prawosławie nie zakłada bezżeństwa duchownych, ale tylko tych niższych rangą. Jeśli chcą się piąć po ścieżkach kariery wówczas nie mogą być żonaci. I pomyśleć, że w katolicyzmie też tak było .
Athos to bardzo ciekawa enklawa – okręg autonomiczny , zamieszkały przez prawosławnych mnichów. Kobiety nie mają tam w zasadzie w ogóle wstępu. Można podziwiać ogromne, porozrzucane na górzystym półwyspie , klasztory podziwiać podczas rejsu statkiem po morzu. Widok na górę Athos wznoszącą się na wysokość 2033 m npm oraz leżące na niej klasztory robi wrażenie.
Stolicą regionu są Saloniki, drugie największe miasto Grecji.
Na wakacjach byłam w Afithos na półwyspie Kassandra, jednym z trzech zęvów tego Trójzęba Posejdona, jak nazywa się półwysep Chalkidiki. Pozostałe to Sithonia i Athos Plaże szerokie , piaszczyste . Wejście do morza kamieniste, miejscami dość niebezpieczne. Widok na sąsiedni półwysep Sithonia – bezcenny J
Oczywiście poza plażowaniem i pławieniem się w krystalicznie czystej wodzie Morza Śródziemnego musiałam udać się na wycieczki.








Niektórzy wybrali wycieczkę do Salonik. Kusiło mnie bardzo , zwłaszcza Muzeum , w którym znajduje się większość skarbów odkrytych w królewskich katakumbach, jednak perspektywa chodzenia w upale po kamiennym mieście, między jasnymi, odbijającymi ciepło, murami skutecznie mnie powstrzymał.

 Wybrałam rejs z miasteczka Nea Roda wokół półwyspu Athos, z widokiem na górę Athos oraz z postojem w miasteczku Ourenapolis. W malutkiej miejscowości można było zobaczyć wieżę i zjeść nad samym morzem pyszne greckie dania. Oczywiście poszliśmy na pyszne grillowane rybki, do których dostaliśmy dużo lodowatej wody i koszyczek świeżego chleba. To tam dowiedziałam się, że chleb podaje się w Grecji do wszystkiego nawet do … ziemniaków!
 

  Niezwykły występ czekała nas podczas drogi powrotnej, gdy zmęczeni widokami i słońcem chowaliśmy się pod pokładem zaczął się koncert muzyki na żywo oraz pokaz tańców greckich. Muzyka grecka, poza sirtaki znanym u nas ‘zorbą’, nie jest wesoła. Raczej ma w sobie smutek, tęsknotę, rozdzierające dźwięki.
 Już wówczas, w 2007 roku nasza przewodniczka , Greczynka , której mama jest Polką, opowiadała co czeka Grecję, gdy przestaną płynąć dotacje europejskie. Przejadali wszystko, władza sprawowana przez dziesiątki lat przez klan Papandreu, żeby się utrzymać oferowała stanowiska urzędnicze. Na tzw. państwowych posadach żyło się doskonale. To co działa się w Grecji później, gdy bankrutowała, przypomniało mi słowa tamtej przewodniczki.

 

Brak komentarzy: