sobota, 26 września 2015

Poczdam – Park Sanssouci na jesienny spacer

Jesienny, sobotni poranek. Ogarnęło nas rześkie wrześniowe powietrze i zapach wilgoć, gdy stanęliśmy przed bramą Parku Sanssouci.

Ulicą przejeżdżają wieloosobowe dorożki, wózki zaprzężone w parę koni. Pięknie brzmi rytmiczny stukot kopyt w jednostajnym szumie przejeżdżających samochodów.
Za chwilę wciągnie nas ten poczdamski ogród . Za bramą znajduje się stary Pałac Sanssouci , najbardziej charakterystyczny budynek. Każdy chyba widział słynny obrazek wielopoziomowych tarasów przeciętych ogromnymi schodami, u zwieńczenia których stoi żółty, parterowy pałac. Ozdobiony rzeźbami ogromnych kariatyd, z zielonkawym dachem i ażurowymi altankami po bokach.




Zwiedzaliśmy go poprzednim razem, więc schodzimy powoli w dół schodami i kierujemy w prawo. Z lewej strony jest galeria obrazów, a my idziemy do Neue Kammern – Pałacu Nowe Komnaty.



Nad nim wdzięcznie obracają się ogromne skrzydła holenderskiego wiatraka. Wchodzimy do pałacu. W kasie wita nas przesympatyczna Polka. Elektronicznego przewodnika po polsku nie ma, więc decydujemy się na angielski i zaczynamy zwiedzanie.
Zaczynamy od sal reprezentacyjnych , pustych i przestronnych - błękitnej, owalnej i muzycznej. Później przechodzimy do pokoi prywatnych – o bardziej kameralnym z natury charakterze.




Wychodzimy i kierujemy się na druga stronę ulicy, pod wiatrak , a następnie ścieżką w lewo. Kieruje nas tabliczka Orangerieschloss czyli Pałac Oranżeria.


Tego się nie spodziewałam. W kilka minut przenosimy się do … Włoch. Trzystumetrowa fasada (częściowo w remoncie) z tarasem z fontanną w niczym nie przypomina pruskiej surowości. Zachwycamy się rzeźbami, łukami, sztukateriami oraz widokiem z tarasu,
aż dochodzimy do ogromnych dębowych drzwi . Nie mieliśmy w planie zwiedzania tego pałacu. Za ogromnymi drzwiami oranżerii coś jednak kryje. Te drzwi sa jak brama do innego świata. Nie mogę oprzeć się chęci przekroczenia ich progu.

Otulają nas mroczne wnętrza dawnych prywatnych pokoi; ściany ozdobione jedwabiem i ciemną boazerią. Dyskretny półmrok i oświetlenie podkreślające kryjące się tu skarby.
Staję zachwycona w drzwiach kolejnych pomieszczeń. Najpierw – utrzymany w brązie i czerwieni gabinet, z hipnotyzującymi obrazami Palestyny. Przechodzę do jasnego pokoju wypełnionego porcelaną z Królewskiej Manufaktury.
Przez niskie drzwi wynurzam się z mroku pokoi do, jasno oświetlonej rozproszonym światłem z oszklonego dachu, galerii obrazów. Jest tu największa kolekcja kopii dzieł Rafaella.
Na środku ogromna tapicerowana kanapa zachęca by zanuzyć się w atmosferze tego miejsca. Ale maleńka karteczka ostrzega – „nie siadaj! „
I na koniec malachitowy pokój księżnej Aleksandry – z malachitowym kominkiem, stolikiem i wazą, którego zieleń aż bije po oczach i odcina się jaskrawo od stonowanej reszty wystroju.
Wstęp do pałacu kosztuje 4 EURO normalny i 3 EURO ulgowy. Dodatkowo, na wszystkie pałace, można wykupić sobie bilet-pozwolenie na robienie zdjęć za 3 EURO.
Spacerując wzdłuż fasady Oranżerii w odległej perspektywie wzgórza widzimy kolejny budynek. Idziemy do niego piękną aleją. Ze wzgórza otwiera się kolejny widok, na kolejne pałace. Schodzimy więc i przekraczamy ogromną kutą bramę.

Wchodzimy do parku na tyłach Neue Palais von Sanssouci – Nowe Pałace Sanssouci. Trzykondygnacyjny budynek, z dwoma rozległymi skrzydłami robi wrażenie. Idziemy w kierunku frontu i otwiera się widok na kolejne pałace. Stoją naprzeciw, jak lustrzane odbicia, z łukiem z kolumn okalającym ogromny dziedziniec. Na czas remontu zdjęto zdobiące pałac rzeźby. Zastępy trzymetrowych stoją teraz na dziedzińcu niczym jakaś kamienna armia. 

W dziwnych pozach i z dziwacznymi akcesoriami w zastygłych dłoniach. Czujemy się malutcy i zagubieni.
Wstęp do pałacu kosztuje 8 EURO, a zwiedzanie zajmie dużo czasu, którego nie mamy. Stoimy niezdecydowani i rozczarowani własną słabością. 








Decydujemy – następnym razem. Pałac Neue Palais von Sanssouci wart jest poświęcenia mu więcej czasu i uwagi. I następnym razem kupimy bilet wstępu do wszystkich pałaców, bo zwiedzania Poczdamu na pewno nie można ograniczyć do spaceru po parku.
Teraz idziemy główną aleją Parku Sanssouci w kierunku Herbaciarni. Mały budynek w stylu chińskim , otoczony złotymi figurami , ukryty wśród drzew wygląda jak z bajki.

Po 5 godzinach wychodzimy z parku, z mocnym postanowieniem powrotu tu wkrótce !
Do parku dojedziemy autostradą A10. Tablice informacyjne kierują najpierw do Poczdamu, a po zjeździe z autostrady do Sanssouci. Nie ma problemu z dojazdem ,


ani parkowaniem ; wokół parku jest kilka dobrze oznaczonych parkingów z parkometrami.

Brak komentarzy: