piątek, 24 czerwca 2016

Poczdam - Sanssouci Nowy Pałac OTWARTY !

Poczdam po raz trzeci. To miejsce jest tak klimatyczne, że ostatnio wracam do niego namiętnie co kilka miesięcy. Tym razem mamy przedpołudnie na zobaczenie Nowego Pałacu Sanssouci. Fryderyk II (Stary Frytz) zbudował go, aby podkreślić potęgę Prus, ale uważał go za zbędne wydawanie pieniędzy i nie mieszkał w nim. Piękny pałac spełniał więc głównie cele reprezentacyjne.
Fryderyk II był człowiekiem mądrym, parającym się wieloma dziedzinami nauki. W wyposażeniu pałacu uwagę zwracają pochyłe biurka, przystosowane głownie do pisania. Na to król wydał majątek.
Wyposażenie udało się ocalić, odzyskać lub odkupić. Nadal jednak ok 3 tysięcy eksponatów znajduje się w Rosji, wywiezione jako łup po II wojnie światowej.
Sala - Grota z muszelek i kamieni














Pałac jest na prawdę piękny, chociaż udostępniona jest tylko część sal, to budzą one zachwyt. Sala - grota czy Marmurowa nikogo nie pozostawiają obojętnym :)

Sala Marmurowa o powierzchni 240 m2




























Poza Nowym Pałacem Sanssouci są wokół wielkiego placu z łukiem tryumfalnym jeszcze dwie inne , potężne budowle. Okazuje się, że była to pałacowa kuchnia i mieszkania dla służby. Dzisiaj budynki te zajmuje uniwersytet.






Dawna pałacowa kuchnia

Wstęp do tego pałacu kosztuje 25 EURO bilet rodzinny z możliwością fotografowania. Tylko kilka EURO więcej kosztuje dzienny bilet rodzinny na wszystkie pałace. Jeśli macie siłę i ochotę zwiedzić w jedne dzień wszystkie pałace w Parku, to bardzo opłacalny jest bilet dzienny.
Audio przewodnik w cenie, jest już wersja polskojęzyczna :)


Korfu -- Grecka wyspa inna niż wszystkie

Wykorzystujemy kolejne tanie połączenie lotnicze z Poznania na Korfu i lecimy do Grecji na początku maja. Mamy świadomość, że ta „zielona wyspa’ może nas zaskoczyć i możemy spędzić deszczowy urlop nad Morzem Jońskim. Na miejscu jesteśmy ok 23. czasu lokalnego . Autobusów już nie ma, ostatni odjeżdża o 22.30.. Być może w sezonie jest inaczej. Teraz mamy do dyspozycji taksówki. Kierowca zawozi nas pod drzwi hotelu w miejscowości Gouwia, w którym zarezerwowaliśmy sobie pokój przez Internet. Temperatura powietrza nie powala, w nocy jest ok 15 stopni. Właściciel czeka na nas w recepcji. Jest cicho i spokojnie .
Ranek budzi nas ostrym słońcem i widokiem na bardzo … grecką okolicę. Ostatnio jeździłam głównie do Niemiec czy Hiszpanii, a to jednak spora różnica J W Grecji, w każdej części , w której dotychczas byłam, można zaobserwować brak troski o tzw. przestrzeń wspólną. Między hotelami, przy drogach, na przystankach radosny bałagan. Taki urok. Al. E i tak bardzo lubię Grecją i Greków z ich spokojnym ‘Siga, siga’.


W hotelu śniadanie skromne i jednostajne. Żeby zjeść coś dobrego i greckiego trzeba iść do restauracji. Okazuje się, że restauracje funkcjonują zaledwie od kilku dni, o d 1. maja, a część dopiero przygotowuje się do sezonu. Sennie. Po śniadaniu idziemy nad morze. Widok urzekający. Z brzegu zatoki, przy której mieszkamy rozciąga się widok na najwyższy szczyt Korfu – górę Pantokrator/Wszechwładca, Pan Wszystkiego – w ikonografii postać Jezusa Wszechwładcy/. Na zatoce zaś , u podnóża gór, półwysep z małym kościółkiem. Po przeciwnej stronie wyjścia z zatoki – Albania, z jej gołymi górskimi szczytami.
Po prawej stronie plaży pozostałości weneckiej stoczni, a za nimi – ogromna marina. Szliśmy na króciutki spacer, taki mały rekonesans, a spędzamy tam około 3 godzin. Prace na jachtach trwają, malowanie, szorowanie, pakowanie, po prostu przygotowanie do sezonu. Siadamy w kafejce na pyszne frape.