Beskid Sądecki nie został jeszcze zniszczony przez kolejki
górskie. Niestety, tam gdzie pojawiają się te ułatwienia pojawia się zalew
turystów nie szanujących przyrody. Wraz z nimi pojawia się bałagan, hałas, fast
food i plastik. Może o tym przy okazji innego spaceru.
Dochodzimy po pół godzinie do bacówki na Obidzy. Poniżej
schroniska na łące pasą się czarne owce i kuce. Jak okiem sięgnąć ciągną się
pasma górskie. Przed nami jednak ciekawszy widok, wystarczy przejść jeszcze
kawałek. Ruszamy niebieskim szlakiem na Wielki Rogacz. Ledwie mijamy ostatnie
zabudowania przysiółka, a już po lewej stronie mamy panoramę Tatr i Pienin
okraszoną dzisiaj biało-sinymi obłokami. Niezmiennie mnie to zachwyca. Na razie
szlak biegnie przez halę i jest sympatycznym spacerkiem. Mijamy dwójkę ludzi idących
z wiadrami na jagody, a kawałek dalej trójka miejscowej młodzieży znęca się nad
rachitycznym drzewkiem jarzębiny próbując na nie wejść. Trudno zgadywać po co, skoro mamy lipiec i
owoców jarzębiny jeszcze nie widać.