W mieście Rodos
widać ślady burzliwej historii wysp Dodekanezu. Były one
własnością Greków, Turków, Włochów, pod rządami Cesarstwa
Rzymskiego i biznacjum. Wróciły do Grecji na mocy ustaleń
paryskich w 1947 r.
Trzeba wspomnieć,
że rekonstrukcji zabytków średniowiecznych i starożytnych
dokonali Włosi za czasów panowania Mussoliniego.
Stare miasto i
port okalają mury obronne. Miasto to założyli joannici, widać ten
charakterystyczny ład architektoniczny. Idąc główną drogą
starego miasta, traktem rycerskim wśród domów zamieszkałych
kiedyś przez tych bogatych rycerzy-zakonników trudno nie poczuć
ducha epoki. Zaskoczeniem dla nas był fakt, że te budynki są
obecnie wykorzystywane, nowocześnie urządzone wewnątrz z
zachowaniem historycznego wyglądu z zewnątrz. Można zajrzeć lub
wejść na niektóre podwórka, zacienione, chłodne patia , częso ciche ogrody.
Zamiast
zwiedzania Pałacu Wielkich Mistrzów wybraliśmy spacer po porcie
Mandraki. Jest to miejsce historyczne – u wejścia do portu
Mandraki stał Kolos Rodyjski, jeden z 7 cudów świata antycznego.
Lepiej nie używać w Grecji nazwy Kolos, a Kolosos. Obecnie w tym
miejscu stoją kolumny z posągami jelonków – symbolizujących
legendarne zwierzęta, które ocaliły wyspę podczas plagi węży.
Stolica Rodos zostanie na zawsze w moje pamięci. Chcę tam pojechać w mniej gorących miesiącu niż lipiec i cieszyć się spacerem po mieście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz