O Malborku napisałam już w moim blogu www.palaceizamki.blogspot.com. Każdy o Malborku słyszał. Wielu było w nim na szkolnych wcieczkach. Ja odwiedzam go w drodze na Mierzeję Wiślaną. Z autostrady do Gdańska zjeżdżam na węźle Malbork i już od tego momentu czuję się na wakacjach. Ta okolica jest wyjatkowa, po przekroczeniu mostu na Wiśle wjeżdżamy na bardzo szeroką drogę brukowaną! Na poboczu stoją budki lub stragany z owocami i miodem z okolicznych pól i sadów. Wokół w zasadzie same łąki, na których pasą się krowy. Sielsko.
W Malborku skręcam w kierunku Nowego
Dworu Gdańskiego. I tu już zdejmuję nogę z gazu nie tylko
dlatego, że droga jest wąska :) Jestem na Żuławach. Teren jest
rolniczy, duże puste przestrzenie. Zawsze można liczyć na widok
bocianów. Na dachach starych domów mają swoje gniazda. Jeszcze
gdzieniegdzie stoją typowe dla tych terenów domy podcieniowe. Mam
wrażenie, że czas tu się zatrzymał. W Nowym Dworze skręcam na
Stegnę. Zaczynają się tereny podmokłe. To w te okolice
sprowadzono swego czasu Holendrów do osuszenia gruntów.Mnóstwo tu
urządzeń melioracyjnych, rowów, stawów, przepustów. W końcu
dojeżdżamy do Rybiny, przejeżdżamy przez most i jesteśmy na
Pomorzu. Ale w przeciwieństwie do Pomorza Zachodniegu tutaj nie
zaczynają się przed nami pietrzyć z roku na rok wyższe hotele i
pensjonaty. Tu nadal przewaga jest kwater prywatnych. Wioski nadal
pozostają w części rybackimi wioskami, a infrastruktura
turystyczna nie zniszczyała miejscowości i nie zostawia ich po
sezonie jak wymarłych miast.