czwartek, 1 maja 2014

Mierzeja Wiślana -Malbork-Gdańsk-Frombork

To jest mój pomorski trójkąt Malbork-Kąty Rybackie-Frombork. i Gdańsk jako wisienka na torcie.
O Malborku napisałam już w moim blogu www.palaceizamki.blogspot.com. Każdy o Malborku słyszał. Wielu było w nim na szkolnych wcieczkach. Ja odwiedzam go w drodze na Mierzeję Wiślaną. Z autostrady do Gdańska zjeżdżam na węźle Malbork i już od tego momentu czuję się na wakacjach. Ta okolica jest wyjatkowa, po przekroczeniu mostu na Wiśle wjeżdżamy na bardzo szeroką drogę brukowaną! Na poboczu stoją budki lub stragany z owocami i miodem z okolicznych pól i sadów. Wokół w zasadzie same łąki, na których pasą się krowy. Sielsko.

W Malborku skręcam w kierunku Nowego Dworu Gdańskiego. I tu już zdejmuję nogę z gazu nie tylko dlatego, że droga jest wąska :) Jestem na Żuławach. Teren jest rolniczy, duże puste przestrzenie. Zawsze można liczyć na widok bocianów. Na dachach starych domów mają swoje gniazda. Jeszcze gdzieniegdzie stoją typowe dla tych terenów domy podcieniowe. Mam wrażenie, że czas tu się zatrzymał. W Nowym Dworze skręcam na Stegnę. Zaczynają się tereny podmokłe. To w te okolice sprowadzono swego czasu Holendrów do osuszenia gruntów.Mnóstwo tu urządzeń melioracyjnych, rowów, stawów, przepustów. W końcu dojeżdżamy do Rybiny, przejeżdżamy przez most i jesteśmy na Pomorzu. Ale w przeciwieństwie do Pomorza Zachodniegu tutaj nie zaczynają się przed nami pietrzyć z roku na rok wyższe hotele i pensjonaty. Tu nadal przewaga jest kwater prywatnych. Wioski nadal pozostają w części rybackimi wioskami, a infrastruktura turystyczna nie zniszczyała miejscowości i nie zostawia ich po sezonie jak wymarłych miast.

Mijamy po drodze Sztutowo z jego pomnikiem okrucieństwa II wojny światowej – muzeum obozu koncentracyjnego Stuthoff. Byłam tam raz , jako dziecko i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ewakuacja więźniów z tego obozu odbywała się drogą morską, to statek z ok 5 tys więźniów i uchodźców z Pomorza został zatopiony na Bałtyku. Dla mnie, która od dzieciństwa słuchałam opowieści starych mieszkańców Mierzei Wiślanej miesza się teraźniejszość z historią.
Ale przecież jedziemy na wakacje!

Od Sztutowa zaczynają się lasy Mierzei Wiślanej , a są to bardzo grzybodajne lasy :) Uwielbiam spacery po tych sosnowych bezdrożach. Środkiem Mierzei, przez las, biegnie szerok droga zwana 'drewnianką'. Budowali ją więźniowie obozu koncentracyjnego . Jako dziecko widziałam na własne oczy pozostałości drewnianych bali.
Z lasu za kolejnym zakrętem wyłania się leśniczówka w Kątach Rybackich , a za nią las ustepuje i zaczyna się miejscowość. Wkrótce po prawej stronie można zobaczyć Zalew Wiślany. Niestety, w ostatnich 3 latach po lewej stronie, na początku miejscowości wyrósł 3 piętrowy hotel, szpetota okrutna na tle sosnowego lasu i niskich zabudowań wiejskich. Całe szczęście to jedyny taki wybryk.

Po prawej stronie można wypatrzyć sklep rybny. Koniecznie zapamiętajcie to miejsce! Jest to niewielki sklepik, ale wybór ryb jest imponujacy. Także tych świeżych, prosto z morza lub z Zalewu. Pewnie ortodoksi zaraz mnie poprawią, że to nie morze ale Zatoka Gdańska. No cóż ja będę się upierać, że to jednak Bałtyk :)
  Co można zobaczyć w Kątach Rybackich , poza spokojem rybackiej wsi? Można dowoli delektować się widokiem na Zalew Wiślany i po drugiej jego stroneie na Wysoczyznę Elbląską. Wierzcie mi, widok jest wyjątkowy. Po Zalewie kursuje stateczek wycieczkowy. W porcie stoją żaglówki i jachty. W porcie jest też muzeum Zalewu Wiślanego. Można obejrzeć płaskodenne żaglowe łodzie, ich kształt i wyposażenie. Zalew Wiślany jest bardzo płytkim akwenem, średnia głębokośc to ok 2 metry, zimą bardzo szybko zamarza, więc zobaczycie też 'lodowe' wyposazenie rybaków.

W lesie, jak będziecie mieć dośc cierpliwości i determinacji, możecie zobaczyć największy w Europie Rezerwat Kormorana i czapli siwej. To miejsce robi wrażenie przez... ogrom zniszczeń, jakich dokonać może ptak. Las w okolicach gniazd kormorana umiera. Od zbudowania gniazda w ciagu 3 lat sosna zostaje zniszczona przez odchody ptaków. Na usychających drzewach pracują zawzięcie dzięcioły. Zobaczenie ich to atrakcja gwarantowana. Jak i usłyszenie wrzeszczących piskląt kormoranów, jeśli znajdziecie się w rezerwacie przed 15. sierpnia. Później w lesie zapada cisza, ptaki opuszczają swe lęgowisko.

Opowiedziałam Wam o Zalewie Wiślanym, o rezerwacie, nawet o drewniance, ale to co Mierzeja ma najpiękniejszego to plaże. Drobniutki biały piasek na szerokości kilkudziesięciu metrów i ciągnący się jak okiem sięgnąc od Mikoszewa (ujście Wisły) do Piasków na końcu polskiej części Mierzei Wiślanej. Wierzcie mi lub nie, ale tak cichych i pięknych plaż nie spotkacie nawet w okolicy Łeby. Żeby docenić ciszę i urok tego miejsca koniecznie przyjeźcie tu po 15 sierpnia, razem z kormoranami Kąty Rybackie opuszczają wczasowicze. Zostają tylko wielbiciele ciszy i spokoju. Z dala od portów rybackich, gdzie na mierzei skupia się życie wakacyjne , w zasadzie jest pusto i cicho. Możecie budować piaskowo-drewniane grajdołki, osłaniające od wiatru, spcerować i kapać się , i nie spotkać nikogo, poza spacerowiczami od czasu do czasu przemierzajacymi brzeg morza. Co do kapieli to trzeba być ostrożnym. Dno jest tutaj wyjątkowo zdradliwe i zmienne. Wystarczy jedne dzień z większą falą, zadziwiająco wciągającą, i macie zupełnie inne ukształtowanie dna niż zapamiętaliście wcześniej. Nie polecam tutaj szaleństwa na falach w dni wietrzne, nie raz byłam świadkiem, gdy pływający nie mogli wrócić do brzegu i wzywano do nich pomoc, bo przy próbie powrotu na plażę byli ściągani w głąb Zatoki.
Taki to mój dziki kawałek wybrzeża.

Są to rozrywki dla miłośników spokoju i przyrody. Jakby było Wam mało, to polecam jedną z moich ulubionych rozrywek w ostatnich latach. Jedziemy samochodem do Mikoszewa, do przeprawy promowe przez Wisłę. Ale nie wjeżdżamy na prom, zostawiamy samochód na wale nad Wisłą i ruszamy ścieżką wzdłuż nurtu rzeki do jej ujścia. Wiem, że Wisła to nie Orinoko ani Amazonka, ale jednak czuć nawet tu potęgę żywiołu. Po jakiejś godzinie dojdziecie do morza i do kamienno-betonowego falochronu , gdzie z jednej strony płyną wody Wisły, a z drugiej o falochron biją morskie fale. Jest tu mnóstwo ptactwa wodnego i … bursztynów. Nie znam nikogo, kto by tam trafił i nie odezwała się w nim zbieracza żyłka :) Spędzam tam przeważnie kilka godzin, smagana wiatrem i spalona słońcem, bo jeszcze nie zdarzyło mi się tam zastać bezwietrznej pogody.

To jak już tu jesteśmy to wspomnę, że przeprawa przez Wisłę w Mikoszewie , to najkrótsza droga do Gdańska. Inna wiedzie przez most w Drewnicy i jest strasznie długa.

I wizyta w Gdańsku, będąc w Kątach Rybackich na kilkudniowych wakacjach, to punkt obowiązkowy. Bo kto oprze się spacerowi po Długim Targu, wizycie pod Żurawiem czy nawet rejsowi statkiem na Westerplatte? Ja nie mam siły :)

Jednak nie Gdańsk jest tą najbardziej wyczekiwaną atrakcją wyjazdową z kwatery w Kątach Rybackich tylko... rejs z Krynicy Morskiej do Fromborka. Frombork wszystkim powinien kojarzyć się z Koernikiem. Zwłaszcza ostatnio, gdy odkryto w końcu grób Wielkiego Astronoma.

A więc płyniemy przez Zalew Wiślany do Fromborka, podróż trwa ok 1,5 godziny małym stateczkiem. Na statku może Was spotkać przyjemność w postaci przewodnika, takiego z prawdziwego zdarzenia! Mi się udało . Opowiadał zarówno o florze i faunie Zalewu i Zatoki, jak i a może przede wszystkim o historii tego terenu. Po zejściu ze statku , dla chętnych , jest możliwość przyłączenia się i razem z przewodnukiem, za kilka złotych, zwiedzić Wzgórze Katedralne.

Wysiadamy ze stateczku, przechodzimy na nabrzeżu obok pomnika upamietniającego ofiary wojny i idziemy wzdłuż kanałów do wieży. Frombork jest na prawdę malutki i zwarty, spacer z portu do katedry nie zajmie więcje niż 15 minut. Frombork, wg słów przewodnika, systematycznie się wyludnia. W 2012 roku liczył ok.2300 mieszkańców, o 60 mniej niż rok wcześniej.

Wchodzimy do wieży, dla chętnych, w której mamy liczne eksponaty przypominające życie Kopernika. W końcu wychodzimy na dach – punkt widokowy. Widok z jednej strony na wzgórze katedralne, a z drugirj na port nad Zalewem i w oddali Mierzeję Wiślaną.

W obrębie murów wzgórza koniecznie trzeba odwiedzić planetarium, to moja ulubiona rozrywka ,a w miejscu gdzie pracował Kopernik – obowiazkowa :) Oraz wieżę Kopernika z whadłem foucaulta oraz tarasem widkowym na samej górze. Można stąd przyjrzeć się katedrze, jej wyjątkowej budowie . I właśnie katedra powinna być kolejnym punktem zwiedzania. Dla jej historii, była najpotęzniejszym kościołwm na tych ziemiach, dla zniszczeń jakich dokonali tu Rosjanie, przecież trzymali w niej konie, grobu Kopernika i dla … konceru organowego. Nie jestem religijna wcale, ale koncert organowy w tej katadrze lubię przeżyć. Obok jest jeszcze muzeum dla chętnych, a obenie wystawa poświęcona odkryciu grobu Kopernika i jego … ponownego pochówku. Tego nie rozumiem, ale całe szczęście nie muszę :)

Zachęciłam Was do pobytu w tej części Polski? Właściwie, skoro lubię jego względny spokój , przynajmniej w porównaniu z Pomorzem Zachodnim, to nie powinnam o tym wspominać :) Ale byłoby mi szkda, gdyby pozostało zapomniane ze swoją historią i pięknem. Nie wiadomo jak będzie ten rejon wyglądał, gdy kiedyś ktoś jednak zdecyduje się przekować Mierzeję w jej najwęższym punkcie w Skowronkach, tuż za granicą Kątów Rybackich. Spieszcie się :)

Brak komentarzy: