Zastanawiałam się, czy opisać ten szlak w okół Krynicy
Zdrój. Na Jaworzynę, kto chcę sobie wjedzie, zjedzie i o czym tu mówić. Można
tak zrobić, tylko po co skoro w pasmie Jaworzyny Krynickiej jest wiele
spacerowych i nie tylko szlaków.
Pierwszy dzień pobytu w Krynicy, upał typowo lipcowy, ale my
chcemy się rozruszać po miesiącach pracy za biurkiem. Ruszamy z centrum miasta żółtym
szlakiem na Krzyżową. Troszkę szlak się gubi tu i tam, ale w sumie udaje nam
się szybko dojść i zejść do Doliny Czarnego Potoku, czyli pod kolejkę na
Jaworzynę. I tu mamy jedyną styczność z turystyką masową i niewykwalifikowaną.
Jak bardzo niewykwalifikowaną ?
Hmm przed nami na szlaku , chyba przez pomyłkę, bo przecież
nikt celowo w taki sposób w góry się nie wybiera, rusza grupa 50+. Mężczyźni
mają szorty, koszulki polo i adidasy na nogach, a w ręku… Nie, nie kije tylko
puszki z piwem. Kobiety, które przecież razem z domu z tymi panami wychodziły ,
na nogach mają klapki, a jak, a w ręku torebki lakierowane. W śród nich jest
również starsza pani z kijkami, ale są to kule ortopedyczne , a nie kije
trekkingowe i po pierwszych kilkudziesięciu metach podejścia pani odpada. Najbardziej
zagorzały miłośnik piwa odpada również, pod pretekstem odprowadzenia starszej
damy. I to lepiej , bo w tym upale alkoholowe odwodnienie mogłoby dla niego
skończyć się źle.
A więc tego co napisałam powyżej w żadnym wypadku nie
róbcie. Sensowny but, woda do picia, kije do podparcia i w drogę. Zielonym
szlakiem ruszamy ostro pod górę. Szlaki tzw pod wyciągami mają to do siebie ,
że z turystą się nie pieszczą – wyrywają najkrótszą prostą w górę. I ten szlak
właśnie taki jest. Męczący, ale szybko pokonuje się dystans. Po minięciu
Diabelskiego Kamienia ruszamy na rozwidleniu szlaków do schroniska pod
Jaworzyną. Nie mieści się ono na samym szczycie, w przeciwieństwie od stacji
kolejki i w zasadzie jest przez niewykwalifikowanych turystów omijane.
I tym to sposobem żegnamy się z ludźmi, którymi moglibyśmy
ewentualnie spotkać i idziemy pustym i cichym szlakiem do schroniska. Jest tam
ośrodek pttk i punkt związany z JPII, takie rzeczy też się zdarzają.
Jedzenie w
schronisku pyszne i miejsce do odpoczynku bardzo fajne. Odsapniemy tu chwilę i
ruszamy na naszą pętelkę. Najpierw
kawałek czerwonym szlakiem i dalej niebieskim pod Bukową i pod Runek. Droga
wiedzie teraz po płaskim , ewentualnie lekko w dół. Bardzo fajny spacer w
lesie. Skręcamy pod kątem prostym i po
15 minutach jesteśmy na Przysłopie. Cały czas trzymamy się niebieskiego szlaku
i schodzimy na Bukowinkę. Tutaj mijamy pięknie wykoszone hale. W tym słonecznym
dniu widoki mamy piękne.
Nagrzana hala pachnie sianem, aż brzęczy i pulsuje od
owadów.
Z Bukowinki żółtym szlakiem idziemy, przeszło godzinę,
zacienionym stokiem przez las na przełęcz Krzyżową. A stąd już znaną ścieżką z powrotem
do Krynicy. Szlak jest raczej spacerowy, poza ostrym podejściem na Jaworzynę. Jeśli
zdecydujecie się wjechać na górę to naprawdę jest to bardzo fajny 3-4 godzinny
spacer, w zależności od wybranego tempa, bez żadnych podejść i gwałtownych różnic
wysokości.
Drugim takim spacerowym przejściem, które sprawdziliśmy w
deszczowej pogodzie, to pętelka Krynica – Góra Parkowa- Szalone – Powroźnik
cerkiew. Poza wejściem na Górę Parkową reszta to w zasadzie ciągłe zejście w
dół. Nad Powroźnikiem trzeba uważać, żeby nie zgubić szlaku . Na końcu czeka
nas wizyta w naprawdę starej i pięknej cerkiewce, po której oprowadza pasjonat
tematu. Serdecznie polecam!
Z Powroźnika nie wracaliśmy do Krynicy pieszo, bo rozpadało
się na całego – podjechaliśmy miejscowym busem za 2 zł od osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz