Nadal nie napisałam, czy udało nam się zgubić na wyspie Rodos. Otóż udało nam się zgubić turystów jednego dnia aż 3 razy :)
Pierwszy raz - gdy o 9 rano szliśmy ulicami miasteczka Aechangelos. To największe miasto na wyspie utrzymujące się nadal głównie z rolnictwa. Leży przy drodze między Lindos a Rodos. Po co tam pojechaliśmy? Po to by zobaczyć nie skażone turystką miasto. W tawernach siedzą sobie starsi i młodsi mieszkańcy, na ulicach trudno przejść wśród wszędobylskich skuterów, sprzedawcy z wnętrza sklepów pokrzykiwali na znajomych na ulicach, młodzież wyglądała jakby dopiero wracała z nocnej imprezy. Stanowliśmy chyba rozrywkę dla tubylców. Na pewno dziwili się, co robią turyści w tym miejscu :)
W panoramie Archangelos rzucją się w oczy dwie budowle - koronkowa