Kliczków |
Wracamy po raz kolejny na Dolny Śląsk. Przełom lata i jesieni
jest wspaniałym okresem na zwiedzanie Dolnego Śląska. Nadal jest tu ciepło, a
już zaczyna się bogactwo Borów Dolnośląskich. Bo jeśli nie wiecie, są tu duże i
przebogate kompleksy leśne. Jadąc do Kliczkowa drogą z Żagania w zasadzie nie
wyjeżdżaliśmy ani na chwilę z lasu.
W parku można zobaczyć pozostałości cmentarza dla koni.
Jeden z dawnych właścicieli zamku był miłośnikiem tych zwierząt i darzył je chyba
wyjątkowym uczuciem, skoro kazał wykuwać dla nich nagrobki. Płyty zostały
uszkodzone prawdopodobnie przez żołnierzy, którzy traktowali je jak tarcze
strzelnicze.
Trudno uwierzyć, że w latach 80-tych dwudziestego wieku była
to w zasadzie ruina. Po wojnie mieściły się tu głównie koszary i ośrodki
wczasowe. Obecnie jest tu również miejsce szkoleń i konferencji. Dziwnie
ponadczasowo brzmią napisy nad wejściem, mimo że pochodzą z czasów socjalizmu:
„Stawajcie do współzawodnictwa w pracy. Powiększajcie wydajność
pracy i płacy”
„Ciemnota jest największym sprzymierzeńcem reakcji i
najgorszym wrogiem postępu i wolności”
„Przez pracę do dobrobytu”
Zmienił się język sloganów, ale treść pozostaje ta sama.
Obok zamku mieści się Folwark. To też hotel z restauracją.
Polecam kluski i pierogi w restauracji. Są rewelacyjne!
Przez miejscowość Kliczków przepływa Kwisa, po której można
spływać kajakami lub pontonami. W Kliczkowie rzeka przepływa w głębokim,
zalesionym wąwozie, na stokach którego widzieliśmy pasące się sarny. Epicko!
Bolesławiec - Rynek |
Dwadzieścia kilometrów od Kliczkowa jest Bolesławiec. Miasto
doskonale znane w Polsce i na świecie z ceramiki. Trudno tego nie zauważyć
wjeżdżając do miasta – na rondach i skrzyżowaniach stoją ogromne dzbanki i
filiżanki pomalowane w charakterystyczne, niebieskie wzory.
Dostaliśmy także szczegółową mapę starej części miasta, z dokładnym
opisem każdego ważnego budynku i budowli. Akurat na przyjemny spacer i
odwiedzenie kilku punktów. Zwłaszcza muzeum ceramiki (uwaga - nieczynne w
poniedziałki).


Zachęceni oryginalnymi wejściówkami w postaci ceramicznych żetonów, pojechaliśmy do Manufaktury. Świetne miejsce i przewodnik, który oprowadził nas po fabryce. Pokazano nam i objaśniono każdy etap produkcji, nie czuliśmy się ani przez chwilę intruzami. Na koniec już tylko zakupy w przyzakładowym sklepie. Anglicy, którzy akurat odwiedzili ten sklep, wydali w nim po kilka tysięcy, każdy. Naprawdę piękne wyroby i kolorystyka odbiegająca znacznie od tej tradycyjnej biało-niebieskiej.
Zachęceni oryginalnymi wejściówkami w postaci ceramicznych żetonów, pojechaliśmy do Manufaktury. Świetne miejsce i przewodnik, który oprowadził nas po fabryce. Pokazano nam i objaśniono każdy etap produkcji, nie czuliśmy się ani przez chwilę intruzami. Na koniec już tylko zakupy w przyzakładowym sklepie. Anglicy, którzy akurat odwiedzili ten sklep, wydali w nim po kilka tysięcy, każdy. Naprawdę piękne wyroby i kolorystyka odbiegająca znacznie od tej tradycyjnej biało-niebieskiej.
Ale w Bolesławcu jest także bardzo przyjemne SPA w samym
centrum miasta, w tym termy z basenami solankowymi. I nie omieszkałam z tego
skorzystać. Jest cudownie ! Do tego spędziłam w grocie solnej 40 minut. Po
prostu popołudnie relaksu !
Podczas tego krótkiego relaksującego wypadu warto zobaczyć jeszcze
jedno miejsce – zamek Grodziec. Wzniesiona na bazaltowym wzgórzu budowla góruje
nad okolicą, widoczny jest z dużej odległości i przypomina swoim charakterem
saksoński zamek Stolpen.
Grodziec |
Dojazd do Grodźca jest dość karkołomny – wąziutka droga
przez wieś w pewnym momencie zaczyna się wznosić i staje regularnymi serpentynami.
Dojechać można do samej bramy, ale ja się nie odważyłam i zostawiłam auto na
małym parkingu przed kościołem, gdzieś w połowie wzgórza. Dalej poszliśmy
pieszo drogą asfaltową przez las. To taki 10-15 minutowy spacer.
Złotoryja |
Wracając postanawiamy zahaczyć jeszcze o Złotoryję. Kolejne pięknie odrestaurowane miasteczko. Muzeum Złota rozczarowuje. Sztolnia czynna jest od środy, czyli nie mamy okazji jej zobaczyć.
Z atrakcji odwiedzamy jeden kościół Narodzenia NMP i wchodzimy na wieżę widokową czyli basztę kowalską.
Złotoryja - z Baszty Kowalskiej |
1 komentarz:
ahhh Bolesławiec.. :)
Prześlij komentarz