środa, 23 kwietnia 2014

Hala Izerska - syberiada po sudecku

Co można robić będąc w Świeradowie ? Można spacerować po Parku Zdrojowym, pójść do pięknej Pijalni Wód. Można przejść się głównym traktem miasteczka, zasiąść w kilku kawiarniach, barach i restauracjach. Można także wejść wyżej i podziwiać charakterystyczne, stare Izerskie domy.


Można , a nawet trzeba pójść w góry. Od niedawna mamy do wyboru wejść pieszo lub wjechać kolejką na Stóg Izerski. Pójść w drugą stronę na Śępia Górę by podziwiać panoramę Gór Izerskich i Karkonoszy. Ja wybrałam spacer niebieskim szlakiem przez Polanę Izerską na Halę Izerską (Izerską Łąkę) – Izerski biegun zimna.

niedziela, 6 kwietnia 2014

MRU - Międzyrzecki Rejon Umocniony

 


Międzyrzecki Rejon Umocnionoy , a właściwie Ufortyfikowany Łuk Odry i Warty (Festungsfront Oder-Warthe Bogen – OWB), to duży obszar, obejmujący teren między Odrą a Warta. W latach 30-stych Niemcy, planujące atak na Francję, w celu odzyskania utraconej na mocy Traktatu Wersalskiego , Alzacji i Lotaryngii, postanowiły zabezpieczyć swoje wschodnie granice. Chodziło o ewentualne prowadzenie wojny na dwóch frontach.
Trwały prace przy budowie Wału Pomorskiego, Umocnień Odry oraz właśnie OWB. Planowane było wybudowanie tutaj 300 obiektów naziemnych oraz sieci korytarzy łączyących te obiekty. Zreazlizowano je w małym stopniu; ok 30 km korytarzy oraz 100 obiektów naziemnych.

Zwiedzanie z przewodnikiem rozpoczynamy od wizyty w małym budynku muzealnym. Przewodnik jest historykiem, więc naświetla nam całą sytuację po I wojnie światowej. Na ówczesnej mapie widzimy ukształtowanie granic i wrota jakie stanowi ten obszar między  Odrą a Wartą. Brama, która wymaga ufortyfikowania, zabezpieczenia w przypadku wojny. Ostatecznie te zabezpieczenia nie zdały się na nic. No może jako ostoja dla ok. 35 tysięcy nietoperzy :)

środa, 2 kwietnia 2014

Rycerka Górna - z kijkami na Raczę i Rycerzową

Jesień to świetna pora by wybrać się w góry. Tym razem jedziemy na 3 dni w Beskidy. Chodzenie w góry to mój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.

W czwartek po pracy jedziemy samochodem do Żywca. Z Poznania, z powodu dogodnego połaczenia drogowego z Wrocławiem, to czysta …. katorga. Wyjeżdżamy o 14 a we Wrocławiu na pierwszym węźle autostrady jestesmy o 18! Dalej, całe szczęście , jest znacznie lepiej.

Jest przełom września i października, nieprzeciętnie ciepło. W kompletnej ciemnosci docieramy do Żywca, zbiera się na burze, na dworze 17 stopni ciepła, jest duszno. Do Rycerki Górnej , gdzie mamy zarezerwowany nocleg, nawet się nie pchamy. Ledwie znajdziemy nocleg, gdy rozpętuje się nawałnica. Za to ranek budzi nas słońcem, czystym niebem i bardzo rześkim powietrzem. Wstajemy wcześnie i dojeżdżamy do naszego pensjonaciku w Rycerce Górnej. Dojazd to bajka – jedziemy długą beskidzką doliną, sprawdzamy numery domów w Rycerce – 100...200...300.. i gdy prawie dojeżdżamy do naszego 343 to.... koniec Rycerki zaczyna się Rycerka Górna :)
 

Zaraz po zakwaterowaniu bierzemy kijki i ruszamy w góry. Dzisiaj w planie mamy wejście na Wielką Raczę żółtym szlakiem i w zalezności od okoliczności coś zaplanujemy dalej. Jest piekna słoneczna pogoda, po ulewnym deszczu szlak jest dośc miękki, ale nie ma błota. Na podejściu przez

piątek, 28 marca 2014

Mijas - pueblo z duszą


Ostatni dzień spędzamy na plaży. Ok 18 plażowania mamy już dość . Postanawiamy jechać na lotnisko wcześniej i zajrzeć do polecanej przez obsługę hotelu i przewodnik miejscowości Mijas. Na plaży wiatr przyjemnie chłodził, ale na ulicach już tego efektu nie czuć, jest gorąco. Nie mogę się zmusić by wciągnąć na siebie nawet cienkie jeansy, pozostaje w krótkich spodniach. Ruszamy w kierunku Malagi. Do Mijas rzeczywiście jest blisko, wkrótce z A7 odbija droga do położonego w górach białego miasteczka, tyle że droga idzie bardzo stromo w górę. Koniec podjazdu piłujemy już na dwójce, ale nasze „wozidełko” daje radę.

Zostawiamy samochód na skraju miasteczka , bo żal nam siedzieć w środku, gdy wokół biegną wąskie uliczki tego uroczego miasta.


Jest cudowne , jak z bajki! Całe białe domki, z okiennicami, oknami ozdobionymi

czwartek, 27 marca 2014

Gibraltar - skała broniona przez makaki


I nadszedł dzień naszej ostatniej wycieczki po Andaluzji. Zaplanowaliśmy sobie wyjazd do Gibraltaru. Gibraltar to angielska enklawa w Hiszpanii . Jedziemy oczywiście autostradą A7 , a potem AP7, co powoduje, że to 60 km mija błyskawicznie. Płacimy za odcinek  (maj 2013r ) 2,75 EURO. Po drodze kilka razy mijamy reklamę z informacją o możliwości zakupu biletu na prom do Tangeru. Powiało Marokiem. Kierujemy się cały czas na Algaciras. Nigdzie po drodze nie ma kierunkowskazu Gibraltar. W zasadzie ta nazwa pojawia się dopiero po zjechaniu z autostrady A7 w boczną drogę w kierunku miejscowości Line. Skała cały czas bieleje przed nami. Tak na prawdę nie wiemy jak daleko od niej jesteśmy. Wypożyczonym samochodem nie możemy przekroczyć granicy między Hiszpanią a Wielką Brytanią, więc decydujemy się zostawić samochód na parkingu przy marinie. Okazało się, że to dobry pomysł. Za postój całodniowy zapłaciliśmy 5 EURO, a do przejścia granicznego było może z 500 metrów. Przechodzimy przez przejście okazując paszporty. Witają nas mili urzędnicy i oferują darmową mapę Gibraltaru. Pytam jak długo wchodzi się na górę. Pani śmieje się serdecznie ‘Długo’ oznajmia. Wiemy już, że skorzystamy z wjazdu kolejką linową na górę. Kawałek dalej , za przystankiem miejskiego ,piętrowego jak to w Wielkiej Brytanii , autobusu przemili kierowcy busów oferują zwiedzanie skały z 4 przystankami w półtorej godziny. Fajnie, tylko nie do końca jesteśmy pewni, czy ta przyjemność u nich to 115 czy 50! EURO. Rzut oka na mapę z informacją, że długość tego półwyspu to 4 km , więc nie ma o czym mówić – idziemy pieszo. Dziękujemy grzecznie
 

środa, 26 marca 2014

Malaga - rodzinne miasto Antonio Banderasa

To miał być dzień odpoczynku na plaży, jednak prognoza pogody nie zachęcała do plażowania. Rzeczywiście ranek wstaje pochmurny. Deszczu z takich chmur nie będzie, ale przyjemności z plażowania również nie.
Promenada nadmorska

              Idealny dzień na Malagę. Na wyjazd zabraliśmy ze sobą przewodnik po Andaluzji sponsorowany przez hestię i … tego ze sobą nie bierzcie ! ;) Najlepszy przykład nieprzydatności przewodnika – informacja o Alcazabie i ruinach twierdzy w Maladze zajęła autorowi jedno zdanie. A zwiedzanie jej zajęło nam 2 godziny.
             Po kolei . Z naszego hotelu ruszamy drogą A7 do centrum Malagi. Takimi drogami, mimo dużego porannego ruchu, dostajemy się do miasta w kilkanaście minut. Wjeżdżamy na podziemny parking przy porcie-marinie, w zasadzie na przeciw informacji turystycznej. Parking jest drogi, uprzedzam.

Mury twierdzy
           Wychodzimy z niego na główną ulicę, która jest przedzielona parkiem, który przypomina dżunglę. Jest ciepło i pochmurnie. Zapowiada się dobry dzień na zwiedzanie. Wstępujemy do budynku informacji turystycznej . Po informacji, że jesteśmy z Polski pan przechodzi na angielski, co wcale w Hiszpanii nie jest takie oczywiste . Będziemy tu jeden dzień - pan kiwa głową i wyciąga odpowiednią mapkę, na wycieczkę jednodniową. Mają przygotowane na 3 i 7 dniowe pobyty




wtorek, 25 marca 2014

Ronda - spektakularnie położone białe miesteczko Andaluzji



           Wstaje kolejny piękny dzień, widok z naszego tarasu zapiera dech w piersiach. Zdecydowanie pani z recepcji nie zmyślała mówiąc, że widać tu Maroko . Powiedziała, że daje nam pokój z najładniejszym widokiem. Hiszpanie są bardzo pozytywnie nastawieni do turystów. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Miraflores na Costa del Sol , w jednym z wielu hoteli wynajmujących apartamenty.  Widać wybrzeże Afryki i to całkiem dobrze, a jeszcze lepiej widać skałę Gibraltaru. Jest tak blisko, że wydaje się niemożliwe, że dzieli nas 50 km. Odwiedziny makaków mamy w planach na późnej. Dziś zaś zamierzamy pojechać do Rondy. Miasta położonego na ostańcowych skałach. Jednego z najbardziej ‘niebezpiecznie pieknie’ położonych miast w Europie.