Wierchomla Mała-Bacówka nad Wierchomlą – Runek-Hala Łabowska
– Wierchomla Wielka
Szlak czarny-niebieski-czerwony-żółty- gminny
Widok sprzed Bacówki w ładny dzień |
Lubię wyjazdy w góry latem. Wszyscy tłoczą się wówczas na
nadbałtyckich plażach, wdychając zapach smażonej pangi udającej dorsza,
wsłuchując się w opowieści z sąsiedniego parawanu, gdy tymczasem w Beskidach
cisza i spokój. Dodatkowo w górskich hotelach, o przyzwoitym standardzie, ceny również są
zachęcające.
Lipiec w Polsce to okres najbardziej deszczowy i ten lipiec
udowodnił nam to dogłębnie. Po dwóch dniach jednostajnej ulewy, zwiedzania
basenu hotelowego, saun, jacuzzi i SPA, mam siedzenie na d… serdecznie dość –
ruszam w góry! Chociaż te najbliżej położone w okolicy Wierchomli.
Deszcz nie pada, ale chmury wiszą dość nisko. Szans na
przejaśnienia nie widać. Samotnie ruszam w góry. Na nogach solidne buciory, w
rękach kije, na grzbiecie kurtka przeciw deszczowa. Przechodzę między
zabudowaniami wsi, między którymi płynie dzisiaj wartko wzburzony górski strumień.
Zza drewnianego płotu góralskiego płotu, nie wychylając łba z budy, szczeka
leniwie pies. Pogoda pod psem, nos z budy szkoda wychylać. Rzeczywiście,
temperatura jak na lipiec nietypowa – przy każdym oddechu para wydobywa się z
ust. We wsi, w lewo, odchodzi szlak czerwony, ale ja idę wyżej. Mijam stację
kolejki, akurat jest w konserwacji. Ale ogólnie – jeśli ktoś nie ma sił lub
ochoty piąć się czarnym szlakiem, to można sobie wygodnie, na szerokich
kanapach, podjechać prawie pod Bacówkę nad Wierchomlą. Ja nie mam takiego planu
i napotykam pierwszy problem.