środa, 23 lipca 2014

Salzburgerland - BadGastein

Kolejka na Stubnerkogel
Badgaetein to jedna z bardziej zurbanizowanych dolin, jakie odwiedzilismy. Wjeżdża się do niej przez długi tunel. Na początku po lewej stronie jest zamek, któr można zwiedzić. Dolina ma ok 20 km. Na jej końcu znajduje się jeden z najwiekszych austriackich kurortów-uzdrowisk. Już cesarz Franciszek przyjeżdżał tu do wód. Przez srodek miejscowości Badgastein płynie rzeka, gdzie wdoa spada w dół wysokimi kaskadami.
Platforma widokowa w chmurach...


Ale my wjeżdżamy na parking przy kolejce na Stubnerkogel. Jest ciepło, ale chmury wiszą nisko. Liczymy się z kiepska widocznością, raczej Grossgloknera dzisiaj nie zobaczymy.

Na kartę Salzbueską jedne wjazd mamy gratis. Gratis jest również parking dla korzystających z kolejki.
Więc tak wyglądają Alpy, gdy nic nie widać ? :)


poniedziałek, 21 lipca 2014

Austria - Maria Alm, Dienten i WeissSee


No i wracajmy w góry. Cały czas kręcimy się po Wysokich Taurach, ale wypada tez odwiedzić okolice Maria Alm
Tam z resztą mieliśmy być w pierwszej wersji zakwaterowani. Całe szczęście, ze tego nie zrobiliśmy. Coraz bardziej doceniam centralne położenie naszego pensjonatu. Łatwo i bez szwanku dla samochodu można się wydostać i przemieścić między różnymi ciekawymi punktami.
W Maria Alm zatrzymujemy się po to , by dojść do ładnie położonego kamiennego kościółka z najwyższą w Austrii wieżą. Jest potworny upał więc z przyjemnością zanurzam się w ciemnym wnętrzu tego przybytku. Jest niedzielne popołudnie, cisza i spokój. Robimy zdjęcia, ale naszym celem jest Dienten.


Znów karkołomny wjazd i zjazd. Tam nie ma w zasadzie innych J Dojeżdżamy do cudownie położonej w regionie Hochkonig miejscowości. Gdyby nie ten potworny upał! Na wielopoziomowym parkingu przy informacji turystycznej parkujemy auto i spacerkiem, robiąc wiele zdjęć idziemy do kolejki krzesełkowej na górę. Wchodzenie w tym upale nie ma najmniejszego sensu, zwłaszcza gdy widzimy jak stromo zaczyna się podejście. Za darmola, tzn na kartę wjeżdżamy na górę a tam widok na Alpy Berchtesgadeńskie, raj dla oka. Oprócz widoków górskich, mała kapliczka nad stawem i




niedziela, 20 lipca 2014

Salzburgerland - Doliny Habachtal i Rauris

Przyjechaliśmy w Alpy nie tylko pozwiedzać, ale i troszkę pochodzić. Wybraliśmy dolinę w okolicach Neuekirche, bo widzieliśmy ją z Wildkogla –Habachtal oraz Rauris, ze względu na dużą ilość atrakcji, którą oferuje w ramach karty salzburskiej.
Ruszamy do doliny Habachtal. Pomysły na wędrówki znalazłam w mapce do wędrówek pieszych dostępnej w IT, za darmo. Podjeżdżamy do miejscowości o tej samej nazwie i suniemy wąziutką drogą w górę, między uroczymi pensjonatami, jak z pocztówek :)
Dojeżdżamy do parkingu, który mieści się na samym końcu wsi. Coś nam tu jednak nie pasuje i orientujemy się, że parking, o który nam chodzi, jest wyżej i prowadzi do niego droga przez mostek w prawo. Zbieramy się i jedziemy. Droga jest jeszcze węższa, dość płaska, wkrótce przechodzi w szutrówkę z małymi miejscami na mijanie się.
Po kilku kilometrach (zaoszczędzonych na podchodzeniu) docieramy do definitywnego krańca i parkingu. Parking jest płatny, 3 EURO za dzień. Jest parkometr (!) i pan pilnujący, u którego można dostać informatory i mapki. Jest też ładna toaleta. Pełna kultura, nikt nie szuka ustronnego miejsca w krzakach.

Podchodzimy do tablicy z mapą doliny i rozłożeniem schronisk po drodze. Są tu trzy hute . Dzięki górskim taksówkom (!) , można sobie skrócićdrogę, podjechać dość wysoko i iść pieszo tylko przez najwyższą częśćdoliny. Jest gorąco, ruszamy szeroką drogą, mozolnie pod górę.Cały czas towarzyszy nam rwący górski potok. Ciszy tu nie ma.
Mijająnas na trasie może 3 busy-taksówki. Podziwiam tych kierowców! Po godzinie mozolnego drapania się pod górę, stale pod górę ,dochodzimy do pierwszego schroniska… . I całe zmęczenie mija. Otwiera się przed nami panorama doliny…



czwartek, 17 lipca 2014

Salzburgerland - droga pod Grossglockner

W Austrii nikt nie może być pokrzywdzony. W góry można wjechać górską taksówką, jeśli nie masz sił. Możesz skorzystać z kolejki, gdy nie masz czasu. Możesz pójść na plac zabaw i kąpielisko , gdy masz dzieci. A gdy masz  samochód, z którego nie chcesz wysiadać – jedziesz na Glosglockner AlpenStrasse.
Wjazd na tę drogę jest bardzo dobrze oznakowany.  Na bramce opłat dostaliśmy mapkę i opis po polsku, opłata 30URO normalna cena 34 EURO. Ostatnia stacja benzynowa jest sporo przed bramkami.
No i zaczyna się. Na początek jest dość stromo i długo pod górę. W zasadzie ten początkowy odcinek jest najgorszy i podczas wjazdu i , nawet bardziej, podczas zjazdu.



Na trasie jest spory ruch, ale bez szaleństwa. Jest bardzo dużo miejsc do zatrzymania się i 12 miejsc z dużym parkingiem, niektóre z nich z toaletami lub restauracjami.
Widoki – piękne! Droga nie jest jednak jednostajnym podjazdem na 2480 metrów do Grossglockner i lodowca Pasterze. Najpierw podjeżdża się na 2480 i to jest ten karkołomny zjazd/wjazd. Później jest znów w dół, przejazd na południową stronę pasma górskiego i wjazd pod górę, już z widokiem na szczyt Grossglocknera. Na końcu czeka nas niespodzianka – 3 piętrowy parking. Darmowy oczywiście.
Zostawiamy samochód i idziemy podziwiać widoki. Ludzi sporo. Jest duży sklep z pamiątkami. Ceny są
 
 
 tam przystępne. Np. dzwonki i niektóre koszulki były tam sporo tańsze niż na dole.
Tymczasem rozkoszujemy się widokiem i świstakami. Maluchy chodzą sobie po stoku poniżej tarasu widokowego i niewiele sobie z ludzi robią. Zjadają rzucane im kąski.
Nie mieliśmy w planach schodzenia na lodowiec, ale widok jest tak pociągający, że po chwili wahania idziemy na dół. Dzięki karcie za 10 EURO rodzinnie zjeżdżamy na dół. To dopiero mały, ale najbardziej stromy, fragment zejścia na lodowiec.

środa, 16 lipca 2014

Austria Salzburgerland dla początkujących

Dojazd do Austrii własnym samochodem zajął nam przeszło 10 godzin. Jechaliśmy przez Niemcy, autostradami , w niedzielę, więc nie było problemu, raczej pustawo.

Tłum , tłok i korki dopadły nas w okolicach Monachium i opuściliśmy je dopiero w Bad Reichenchal, skręcając na lokalną drogę prowadząca do Zell am See.
Na pierwszej stacji kupiliśmy winiety, na dwa tygodnie to koszt 20 EURO.
Na bazę wybraliśmy sobie to miasteczko, ze względu na atrakcję i dostępność. Nocleg z wyżywieniem, śniadania i tzw. obiadokolacje, wykupiliśmy przez Neckermana ze względów poza merytorycznych J Raczej po raz ostatni. Okazało się bowiem, że miejscowość ma z Zell am See wspólne tylko .. see , a do Zell jakieś 6 km, wokół jeziora. W pensjonacie, który rzeczywiście leżał nad samiutkim jeziorem, a jadalnia i taras wręcz w jeziorze, nie znajduje nic godnego polecenia.





sobota, 12 lipca 2014

Bastei – Szwajcaria Saksońska z wody i z góry

W maju okolica między Stolpen i Bastei przepięknie mieni się kolorem żółtym i zielonym. Kwitną rzepaki, zielenią się łąki, a pośród tego ogromne piaskowe ostańce. Jadąc trasą z Polski do Bastei (najpierw autostradą z Jędrzychowic, obok Bautzen, obok Stolpen, który opisałam tutaj Stolpen zamek chrabiny Cosel , Bischofswerda do Lohmen) najpierw widzimy jak okiem sięgnąć pod widnokrąg zanurzone w słońcu  i porannej mgiełce skały jak okręty lub wyspy. Robi to kolosalne wrażenie. Im bliżej skał zmienia się widok; teraz mamy przed sobą jasnoszare piaskowce jakby na wyciągnięcie ręki. Droga biegnie płaskowyżem, co daje piękną perspektywę.
        Zostawiamy auto na parkingu i dalej idziemy pieszo przez las. Równolegle z nami posuwają się wozy konne , taka swojska zakopiańska atmosfera  Nie będę ukrywać, że w tym miejscu spotykamy tłumy turystów, starszych ludzi. To sobota, może dlatego? Za chwile dochodzimy do kas biletowych, barów i restauracji. Przechodzimy obok i stajemy na tarasie widokowym nad Łabą.


Zoo Safari w Dvur Kralowe

Z jednodniowych wycieczek do Czech, podczas pobytu w Korlinie Kłodzkiej polecam jeszcze jedno miejsce - Zoo Safari w Dwur Krlowe. To miasto leży ok 50 km od Kudowy Zdroju.
Zoo leży na bardzo dużym, pagórkowatym obszarze. Na jego terenie znajdują się duże wybiegi z całymi stadami, a nie pojedynczymi sztukami, zwierząt. Duże wrażenie robi, położony nad jeziorem , wzniesiony teren na którym żyją zwierzęta kopytne różnych gatunków, prawie jak na prawdziwym safarii :)




piątek, 11 lipca 2014

Adrspach i Hvezda - Czeskie Skalne Miasto

Z jednodniowych wypadów za granicę mogę śmiało polecić czeski Adspach, skalne miasto leżące w okolicach Teplic i Novego Mesta nad Metui. Można tam pokjechać zarówno będąc w Karkonoszach jak i w Górach Stołowych. W Adrspachu byłam 2 razy, z małym i trochę większym dzieckiem. Samochodem bez problemu , przez przejście graniczne w Słonem , dalej przez Nachod, Teplice nad Metui, lokalnymi drogami, przez  zagubione w górach wsie do Adrspachu.
W okół jest wiele skalnych miast. Skalne ściany piętrzą się to tu, to tam wśród drzew. Adrspachskie Skalne Miasto jest bardzo przyjazne. Duże, płatne symbolicznie, parkingi dla zmotoryzowanych znajdują się tuż przy wejściu.
Zaraz za wejściem dochodzimy do turkusowego jeziorka.

czwartek, 10 lipca 2014

Kreta - okolice Heraclionu, Knossos i Spinalonga

Fontanna w Heraclionie
Kreta wschodnia jest zdecydowanie bardziej wykorzystywana turystycznie, niż Kreta zachodnia. Ta część wyspy to przede wszystkim stolica - Heraklion. Ma zdecydowanie bardziej 'wielkomiejski' charakter niż np. Chania po wschodniej stronie.
Podczas spaceru po okolicach portu nalezy odwiedzić Kasteli lub inaczej Wieżę Lwa, jedno z głównych umocnień portowych. Spcerując główną ulicą starówki kreteńskiej stolicy w oczy rzuca się Miejsca Sala Konferencyjna w stylu weneckich loggi oraz kościól św Tytusa , także zbudowany przez Wenecjan.

piątek, 4 lipca 2014

Kreta - Balos , Gramvousa, Elafonisi

Oryginalny wystrój tawerny
Dzisiaj taka piękna pogoda, prawie grecki upał. Wróćmy na chwilę na Kretę, Kretę zachdonią. Pojechalismy tanm w szóstkę, na wczasy zorganizowane. Mieszkaliśmy w hotelu kilka kilometrów na zachód od Chanii.

Kreta zachodnia jest  mniej wyeksploatowana turystycznie od wschodniej. Przewazają tu pensjonaty nad hotelami, sporo tu wolnej przestrzeni. No i są tu góry Lefka Ori.
Wypożyczylismy sobie samochód i pojechaliąmy na południe, na plażę Elafonisi. Po drodze odwiedzilismy grotę św Zofii. Mozna sobie w niej pochodzic, porozglądać się, zrobić zdjęcia. Jadąc dalej pomyliliśmy drogi. Wylądowaliśmy w cichej , małej miejscowości, gdzie budziliśmy

środa, 2 lipca 2014

Teneryfa - Loro Parque i Siam Park

Na Teneryfę poleciałam z dzieckiem w kwietniu, na Wielkanoc. Pogoda wymarzona, temperatury oscylujące wokól 25 stopni. Słonecznie, Atlantyk ok 18 stopni i chętnych do kapieli morskich nie brakowało. Byłysmy oczywiście na południu wyspy, w Los Crystianos w okazałym czterogwiazdkowym hotelu. Wyzywienie, w porównaniu do Grecji, luksusowe :)
Loro Park to zoo i oceanarium w jednym. Uważam, że nie można go pominąć chociażby dla niezwykłych pokazów delfinów i orek. Te ostatnie, po wypadku z treserem, budzą obecnie powszechny respekt a nawet strach. W pokazie, który widziałam, żaden z treserów nie wskakiwał ochoczo do basenu. Co innego delfiny, tam szaleństwo w wodzie było powszechne. W ich basenie wylądowało nawet dziecko na łódce, ciągniętej przez delfiny.Nasz film z pokazu tresury delfinów i orek


wtorek, 1 lipca 2014

La Gomera - stąd wyruszył Kolumb

Mam szczególny pociąg do odwiedzania wysp. Tworzą niewielką, zamkniętą całośc, z punktu widzenia turysty są do ogarnięcia w krótkim okresie czasu. I każda jest inna.
Gomera to druga od końca pod względem wielkości wyspa w archipelagu Wysp Kanaryjskich. Z Teneryfy dostaniemy się tu w 40 min wodolotem lub 1,5 godziny promem.



Na wycieczkę na Gomerę ruszylismy z piskiem opon sprzed hotelu jeepami. Pogoda piękna, gorąco mimo, że to połowa kwietnia . Rozpoczynają się święta Wielkanocne, na pólnoc wypy, do Los Cristianos przyjechały tłumy Hiszpanów. Stoimy w korku przed przystanią promową, czekamy smażąc się już w krytych plandeką jeepach, mimo, że szczelne one zupełnie nie są. Wyodne takze nie ;)




Chalkidiki - klasztory Meteora i Filip Macedoński


Będąc w Afithos na Chalkidiki wybrałam wycieczkę najbardziej męczącą i najpiękniejsza– do klasztorów Meteora. Z naszego hotelu to była odległość ok. 350 km , jazdy przeszło 4 godziny autokarem. Jednak na miejscu spędziliśmy dość dużo czasu. Zwiedziliśmy 3 klasztory oraz poszliśmy na greckie specjały w restauracji u podnóża jednego z ogromnych ostańców. W klasztorach przebierano nas w długie chusto-spódnice, żebyśmy swoimi odsłoniętymi kolanami nie kusiły J Dość duże klasztorne budynki, wzniesione na tych niedostępnych skałach imponują. Można zobaczyć ręczne windy, którymi wciągano materiały budowlane i zaopatrzenie do klasztorów. Ogromne beczki, w których przechowywano wodę lub wino.

Chalkidiki - Trójząb Posejdona - Athos

W każdym miejscu, które wybierzemy na wakacje możemy znaleźć coś ciekawego. Także Chalkidiki mają ciekawą historię. W ogóle grecka historia jest podobna do naszej; wciąż ktoś ich najeżdżał, pustoszył ich kraj, brał ich do niewoli lub okupował. Tak było z Turkami, tak było z Włochami. Na skutek tych zawirowań wojennych na terenach dzisiejszej Grecji znaleźli się Turkowie, a w Turcji – Grecy.